poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 19 
Dziewczyna która czuje

            Wraz z dźwiękiem zamykanych drzwi, poczułam jak w pokoju pojawia się niepokojąca atmosfera. Miałam wrażenie, jakbyśmy zostały odcięte od całego świata i przez krótką chwilę napadła mnie myśl, aby jak najszybciej się stąd ulotnić. Z drugiej strony, znajdowałam się w swojej własnego sypialni, a dziewczyna siedząca na łóżku i głaszcząca nieprzytomnego kota znała mnóstwo odpowiedzi. Powtarzając sobie właśnie te słowa wzięłam głęboki wdech, po czym nieśpiesznie odeszłam od zbawiennych drzwi.
            Temko podniosła na mnie nieczytelny wzrok, niemal niezauważalnym skinieniem głowy dziękując za kubek herbaty. Z niezręcznością wpijającą się w ciało usiadłam po drugiej stronie łóżka. Z niezwykłym skupieniem wpatrywałam się w czarne kropki zdobiące porcelanę.
            - Kiedy się obudziłaś? – chrząknęłam, próbując pozbyć się irytującej chrypy. Rimo poruszył się niespokojnie.
            - Kilka godzin temu – usłyszałam w odpowiedzi. Byłam niemal w stu procentach pewna, że Temko również odwracała ode mnie wzrok. – Siedziała przy mnie Konan. Wygląda już o wiele lepiej.
            Delikatnie zagryzłam wargę. Czując suchość w gardle, wzięłam spory łyk herbaty.
            - To dobrze.
            Ciemność zdążyła już zagościć za oknem, przypominając o późnej porze. Nagle poczułam się niebywale senna. Biorąc się w garść spojrzałam na dziewczynę, chcąc zmusić ją do gadania, ale ta już otwierała usta.
            - Urodziłam się w Yukigakure – zamknęła oczy, jakby starając się wrócić do tamtego wspomnienia. – Wychowywała mnie jedynie matka. Żyłyśmy w jednym z mniejszych domów, w zasadzie się ukrywając. Matka nie miała pieniędzy na jedzenie, a co dopiero na opłacenie mieszkania, więc gdy miałam siedem lat musiałyśmy się wynieść. Pamiętam jedynie to przerażające zimno i nieustanną złość matki. Często krzyczała, czasami potrafiła solidnie uderzyć. W pewnym momencie jej złość przeobraziła się w nienawiść – Temko zacisnęła zęby, po chwili wybuchając donośnym śmiechem. Mimowolnie zadrżałam. – Stchórzyła szesnastego stycznia, w jedną z najmroźniejszych nocy. Gdy obudziłam się zawinięta w cienką szmatkę znalezioną po drodze, nie było po niej śladu. Nie dała rady.
            Starając się nie wybudzić dziewczyny z głębokiego transu, powoli oparłam się o znajdującą się blisko ścianę. Chłód zaatakował moje plecy, niemal natychmiastowo przebijając się przez ubranie. Niespodziewanie Temko podniosła na mnie zaszklone spojrzenie.
            - Bo widzisz, mój klan, chociaż tak naprawdę go nie znałam, posiadał specyficzną technikę. Dzięki niej potrafię bez problemu odczytywać nastroje innych ludzi, poniekąd czytać w ich myślach i odczuwać różne emocje. To tak jakby ktoś rzucił we mnie całym swoim emocjonalnym bagażem, nie przejmując się jego wagą. A ja nie mam na to wpływu – dostrzegając moje zszokowane spojrzenie, znów spuszcza wzrok. Tym razem koncentruje się na zaciskaniu pięści. – To dlatego matka odeszła. Nie mogła znieść mojej wiecznej rozpaczy i smutku, nie mogła znieść mojego strachu i dziecinności. Nie dawała rady w pojedynkę, więc ciągnięcie za sobą bachora nie przynosiło żadnych korzyści.
            Starałam się stłumić rosnącą we mnie litość, nagle rozumiejąc, że Temko zaraz ją wyczuje. Tak naprawdę nie miałam przed nią żadnych tajemnic. Wiedziała wszystko.
            - Jakiś miesiąc później temperatura złośliwie spadała, a ja miałam ze sobą tylko tę nędzną szmatkę i przemoczone buty. Przemierzałam opustoszałe pola, szczękając zębami i walcząc z omdleniem, ale w pewnym momencie czarne plamy zaatakowały mnie naprawdę brutalnie i upadłam – wzruszyła ramionami, a jej malinowe usta rozciągnęły się w szaleńczym uśmiechu. – Było jasne, że już nie wstanę. Leżałam w śniegu, błagając o szybką śmierć. Czułam, jak moje ciało zaczyna zmieniać się w lód, ale nie mogłam stracić przytomności. Tak jakbym zrobiła coś złego i musiała odczuwać ten ból z każdą kolejną minutą.
            Temko gwałtownie uniosła do ust kubek, w pięć sekund wchłaniając całą jego zawartość. Obawiałam się jej. Nie była lekko szalona. Ona po prostu była niestabilna psychicznie. A to wszystko przez tę przeklętą technikę, której nie mogła pohamować…
            - I wtedy zobaczyłam kartki – jej spojrzenie złagodniało; znów wplotła drżące palce w futro Rimo. – Myślałam, że tak właśnie wygląda śmierć. Otuliły mnie w przyjemny sposób, chroniąc przed zimnem i w jakiś sposób ogrzewając moje ciało. Straciłam przytomność, a kiedy się ocknęłam, leżałam w łóżku. Stała nade mną kobieta o bursztynowych oczach. Kątem oka zauważyłam siedzącego w fotelu mężczyznę o dziwnym, fioletowym spojrzeniu – dotknęła dolnej wargi opuszkiem palca, wybijając bezgłośny rytm. – Jak się domyślasz, byli to Konan i Pain. Potrzebowali kogoś z moimi umiejętnościami i tak trafiłam do Akatsuki.
            Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, uciążliwa gula momentalnie powróciła do mojego gardła. W pewnej chwili miałam wrażenie, jakby było to serce. Była taka młoda…
            - Czujesz… Wyczuwasz…
            - Jesteś zakłopotana i nerwowa, nie wiesz, jak za chwilę się zachowam i czujesz ścisk w gardle – przechyliła głową, a kilka kosmyków wymsknęło się z jej niedbałego koka. – Jest ci przykro. Nie chcesz, ale nie możesz przestać mi współczuć. Jednak gdzieś głęboko wciąż chcesz poznać odpowiedzi na swoje pytania.
            W tym momencie mimowolnie rozchyliłam usta, czując się naga. To nie było przyjemne uczucie.
            - Chociaż chwilami trudno cię rozszyfrować – Temko zmrużyła oczy, jakbym nagle czemuś zawiniła. – Tworzysz wokół siebie silną barierę, Kita.
            Westchnęłam cicho, przypominając sobie misję z Kisame, Deidarą i Temko, kiedy to na balkonie Namida odkryła moje sekrety. Przełknęłam ślinę.
            - A więc to dlatego wszystko wiedziałaś – szepnęłam, próbując oswoić się z nowymi wiadomościami.
            Dziewczyna wzruszyła ramionami z czystą bezradnością.
            - Większości już nie pamiętam. Czasem ta technika wyżera moje wspomnienia i pozostaje jedynie czarna dziura.
            Nie mogłam pohamować smutku. Temko nie miała wpływu na żadną ze swoich decyzji – mimo, że Akatsuki ją uratowało, tak naprawdę zrobili z niej swoją własną marionetkę, której wpajali i odbierali wspomnienia. Nic dziwnego, że dziewczyna postradała rozum – czując każdą emocję członków Brzasku, musiała być wyczerpana.
            - Nie mam bladego pojęcia dlaczego nie wyczułam tego wcześniej – wypaliła ze skruchą, jakbym tuż za chwilę miała ją uderzyć. Zmarszczyłam brwi.
            - Czego?
            - Podstępu.
            Powoli wypuściłam powietrze, obserwując jak Temko odchyla głowę. Wpatrywała sufit rozmarzonym wzrokiem.
            - Gdy szukałyśmy sklepu Ran i podeszłam do tej kobiety… Powinnam zauważyć jej nastrój. Powinnam zauważyć, że coś knuła. Że to była pułapka.
            Pułapka?
            Dziewczyna schowała twarz w dłoniach, a ja mimowolnie poczułam chęć potrząśnięcia jej drżącymi ramionami. Musiałam znać odpowiedzi. Każda kolejna minuta była stratą cennego czasu, który mógł się nam skończyć w każdej chwili.
            - Gdy zabijałam Ran zauważyłam na jej przedramieniu znak – kontynuowała z przerażającą obojętnością. – Pentagram z wytatuowanym „X” w środku, mówi ci to coś?
            Skinęłam głową, będąc świadoma, że Temko domyśli się o mojej wizycie u czarnoskórej kobiety.
            - Z początku myślałam, że to jakiś głupie malowidło, którym ludzie oszpecają swoje ciało. Nie mogłam wiedzieć. Nie kiedy była martwa i nie potrafiłam odczytać jej myśli.
            Po moim ciele zaczął wspinać się dreszcz niepokoju.
            - Wiedzieć czego?
            Temko spojrzała na mnie poważnym wzrokiem, znów zaczynając bawić się bransoletami. Zaczynałam myśleć, że pomagały jej one złagodzić znajdujący się w jej ciele ból.
            - Że to byli szpiedzy. Szpiedzy, którzy mieli jedno, jedyne zadanie – obserwować każdy twój krok.
            Dźgnięcie nożem w skroń. Tak właśnie poczułam się w chwili, kiedy wszystkie myśli i wspomnienia zaczęły eksplodować w mojej głowie niczym bomby. Starałam się uspokoić przerażający głos, który wrzeszczał jedno słowo: koniec. Bo o to chyba w tym wszystkim chodziło. O tajemniczy koniec, który zbliżał się wielkimi krokami.
            - A więc czarnoskóra kobieta… Ran… One po prostu mnie obserwowały?
            Temko pokręciła głową ze zbytnią gwałtownością. Gumka zsunęła się z jej włosów, które opadły falami na ramiona, kończąc się na materacu łóżka.
            - Pracowały dla kogoś. Dla osoby, organizacji. Nie zdążyłam się dowiedzieć – zmrużyła groźnie oczy. – Zabili ją, zanim mogłam uzyskać ważne odpowiedzi.
            Była zła. Poczułam ukłucie satysfakcji. Przynajmniej nie byłam jedyna.
            - Czyli teraz ten ktoś, ktoś dla kogo pracowały, wie gdzie jestem? – zapytałam, a świadomość tak okropnej rzeczy zaczęła mnie przytłaczać swoim ciężarem.
            - Nie. Z tego co zdążyłam się dowiedzieć, czarnoskóra nie miała żadnych zdolności telepatycznych. Zapewne ktoś znakował je dla przypomnienia kim dla niego są. Informatorami – dziewczyna uśmiechnęła się pokrzepiająco, nagle ściskając moją dłoń. Wzdrygnęłam się, nieprzyzwyczajona do dotyku. – Mulatka nie żyje, więc nie przekaże twojego miejsca pobytu. Dobrze, że nie było z nią tej papugi… Pamiętasz? Wredne ptaszysko na targu, które skrzeczało na nas gdy odchodziłyśmy…
            Chwila. Tyle zajmuje odrętwieniu dotarcie do mojej krwi, skutecznie zamieniając ją w lód. Moje oczy zaczęły rozszerzać się w przerażeniu, które momentalnie przepłynęło na Temko. Dziewczyna wyglądała, jakby miała się rozpłakać.
            Intensywne spojrzenie papugi stojącej na parapecie.
            „Naito, habaartay ilmaha”.
            „Idź już”.
            - Odleciała, prawda? – głosik Temko zabrzmiał piskliwie i miałam wrażenie, że niszczy mi uszy.
            Przełknęła ślinę i zmusiłam się do powiedzenia następnego zdania.
            - Znajdą mnie.

***

            Gabinet wydawał mi się ogarnięty władczą ciemnością już od mojej pierwszej wizyty, kiedy dotarłam do siedziby jako zagubiona, niepewna dziewczynka. Nie mogłam uwierzyć, że tyle zmieniło się od tego czasu, jak ja się zmieniłam. Ciemność jednak pozostała, ale w tym momencie wydała mi się jeszcze bardziej gęsta i nieprzenikniona.
            Podczas, gdy rozemocjonowana Temko tłumaczyła Liderowi powagę sytuacji, ja skupiłam się na roztańczonym płomyku świeczki stojącej na biurku. Za oknem świt zbliżał się ciągnąc za sobą poranne światło i uświadomienie sobie, że Pain musiał spędzić tutaj całą noc zajęło mi dłuższą chwilę.
            Słuchał dziewczyny ze skupieniem wymalowanym w jego potężnym spojrzeniu, kładąc ostry podbródek na splecionych dłoniach. Pomimo respektu, który budziła jego postawa od razu wyczułam zmęczenie mężczyzny. Nie było to zwyczajne, ludzkie zmęczenie. Wiedziałam, że męczy się z czymś o wiele gorszym, dzielnie znosząc cierpienie w milczeniu. Dla silnych medyków było to niemal wyczuwalne, i to był właśnie jeden z minusów posiadania tak potężnej chakry. Jeden z wielu.
            - Szpiedzy – mruknął w zamyśleniu, kiedy Temko wreszcie skończyła swoją przemowę. Dziewczyna wciąż była słaba, więc tak długie gadanie musiało ją wykończyć. Ostrożnie zaprowadziłam ją do niewielkiego fotela znajdującego się obok biblioteczki.
            - Teraz wszystko rozumiem – wydawało mi się, że mówił sam do siebie. Gdy stanął na równe nogi, wydał mi się bardziej władczy niż kiedykolwiek. – Jak mogłem to przeoczyć? Co zdołało pokonać moje jutsu…?
            Zmrużyłam oczy, nie rozumiejąc żadnego ze słów Lidera. Nabierając pewności siebie, powoli zbliżyłam się do biurka.
            - O co Liderowi chodzi?
            Gdy wreszcie na mnie spojrzał, skrzywił się nieznacznie, przeczesując długimi palcami rude włosy. Ten gest wydał mi się tak bardzo ludzki…
            - Z początku wydało mi się to nieznaczące, ale teraz – pokręcił głową, a w jego oczach zabłyszczały iskierki złości. – Nanase. Wiesz, dlaczego odeszła?
            Powoli pokręciłam głową.
            - Przy rozmowach wydawało mi się, że postradała rozum. Bez przyczyny zaczynała płakać, krzyczeć coś niezrozumiałego i wyrywać sobie włosy. Pomyślałem, że to po prostu starość i jej organizm nie był w stanie przyjąć mojej techniki tak jak należy. Była za słaba – zmrużył powieki, odwracając się przodem do okna. Jego płaszcz nie miał najmniejszej skazy. – Dlatego wymazałem jej pamięć i kazałem Zetsu przetransportować ją w okolice Kraju Ognia. Myślałem, że „X”  było zwyczajnym tatuażem za uchem…
            Temko zaszlochała głośno, a ja nagle zrozumiałam, że to miejsce było dla niej trujące. Wszystko wokół przepełnione strachem, wściekłością, nienawiścią, mordem…
            - Zapewne to od niej czerpali najważniejsze informacje – dopowiedział swoim niskim głosem. Drgnęłam nerwowo, wyczuwając wiszące w powietrzu napięcie.
            Gdy Lider się odwrócił, znów wyglądał na beznamiętnego mężczyznę, który jednym ruchem może pokonać cały świat. Uniósł głowę, niemal niezauważalnie wypuszczając powietrze.
            - Idźcie. Muszę to wszystko przemyśleć.
            Poszłyśmy. W miejscu takim jak to, miało się mało wyboru. A szczególnie jeśli chodziło o decyzje Paina, nawet jedne z błahszych.

***

            Następne dwa dni spędziłam siedząc we własnym pokoju, w towarzystwie nieznośnej ciszy i wciąż nieprzytomnego Rimo. Zdążyłam przeczytać dwie grube księgi, w których pisano o niezwykłych medycznych zagadnieniach. Znalazłam je w moim osobistym gabinecie obok salonu, kiedy szukałam kolejnych składników do naparu dla kota.
            Chociaż wciąż nie posiadałam zegara, czułam że nadszedł już późny wieczór. Powieki zaczynały mi opadać, gdy oczy buntowały się przed przeczytaniem jeszcze jednego akapitu. Musiałam dokończyć ostatnie rozdziały, ale moje ciało potrzebowało silnej pobudki. Wyciągając ze szafy ciemnoczerwoną koszulkę i czarną, marszczoną spódnicę, która chowała się po kątach szafy przez ostatnie miesiące, ruszyłam w stronę łazienki męczeńskim krokiem.
            Przez zimny prysznic zaczęłam szczękać zębami, ale moje oczy momentalnie odrzuciły od siebie zmęczenie. Wycierając trzęsące się ciało i włosy, szybko ubrałam się w świeże ciuchy i opuściłam milczącą łazienkę. Zdążyłam zrobić tylko parę kroków, gdy nagle stanęłam jak wryta, chwytając się za eksplodujące serce.
            - Drzwi były otwarte – wyjaśnił stojący przy biurku Akasuna, jakby mój zawał nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Skupiłam się na głębokich wdechach.
            Ku mojemu zdziwieniu Sasori nie miał na sobie płaszcza; w całości ubrany na czarno, sprawiał wrażenie bezlitosnego mordercy, który potrafił pozbawić życia swoim beznamiętnym spojrzeniem. Jego ciemnobrązowe oczy leniwie przesunęły się na Rimo. W milczeniu czekałam na jego dalsze słowa.
            - Myślę, że ukończyłem lek, który mógłby mu pomóc. Chciałbym wziąć go do siebie.
            Nie było mowy o wątpliwościach. Skinęłam głową, obserwując jak Skorpion podnosi Rimo bez żadnego problemu. Jego siła była niesamowita, zważywszy na to, że był zaledwie odrobinę wyższy ode mnie.
            - Mam iść z tobą? – pytanie wyrwało się w mojego gardła szybciej, niż zdołałam pomyśleć.
            Marionetkarz bez słowa podszedł do drzwi. Otworzywszy je, zerknął na mnie przelotnym spojrzeniem.
            - Nie. To będzie długi proces, a ty i tak nie będziesz w stanie pomóc – skrzywiłam się. Szczerość boli. – Poza tym widzę, że czytasz.
            - Trochę – burknęłam cicho, skupiając wzrok na beżowej okładce.
            - To dobra księga. Bardzo pomocna.
            Nie wiedziałam dlaczego mi to powiedział, ale zanim zdążyłam zapytać, Akasuna opuścił pokój. Wypuszczając z siebie zrezygnowane westchnięcie, zapaliłam lepsze światło i modląc się o skuteczność leku dla Rimo, powróciłam do lektury.


            Energiczne pukanie do drzwi wybudziło mnie ze snu w jedną sekundę. Zamrugałam kilkakrotnie jak zagubione zwierzę, powoli opuszczając wygodne łóżko. Poprawiając pogniecioną spódnicę, jakimś sposobem dowlekłam się do drzwi.
            - Temko? – mruknęłam zniekształconym przez sen głosem.
            Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, zgrabnie odrzucając długie włosy do tyłu. Jej śnieżnobiałe ząbki błyszczały jak diamenty.
            - Nie gadamy, idziemy – zarządziła przesłodzonym tonem, zaciskając lodowatą dłoń na moim nadgarstku.
            Zanim zdążyłam zaprotestować, Temko już prowadziła mnie oświetlonymi korytarzami tanecznym krokiem. Podskakiwała, jakby wszystko wokół sprawiało jej radość, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie zaczęła brać narkotyków. Był to jeden z prostszych sposobów na zmianę humoru…
            - Już prawie jesteśmy – uspokoiła mnie jakbym w jakikolwiek sposób narzekała. Nie mogłam powstrzymać się od teatralnego przewrócenia oczami.
            Kuchnia zaśmiecona została setkami puszek i butelek, a w powietrzu unosił się intensywny zapach alkoholu. Z salonu dobiegały stłumione śmiechy i przekleństwa. Rzuciłam Temko zaniepokojone spojrzenie.
            - Daj spokój – mlasnęła z dezaprobatą, widząc moją niezadowoloną minę. W następnej sekundzie trzymała w dłoniach dwie butelki sake. – Trzeba rozładować napięcie.
            Wspomnienia o czyhającym na mnie nieznajomym i milionach tajemnic podjęły decyzję. Biorąc głęboki wdech, wysiliłam się na delikatny uśmiech.
            - Racja.
            Wparowałyśmy do salonu od razu wyczuwając smród papierosów i jakiegoś taniego wina. Zmarszczyłam nos, zauważając rozkwitający na ustach Kisame uśmiech. Otwierając sake, opadłam na krzesło tuż obok Rekina. Wyglądał, jakby właśnie zamierzał pić ze swoim partnerem w zbrodni.
            - Księżniczka gotowa? – zachichotał donośnie, podając mi jedną z butelek. Szkło okazało się obrzydliwie lepkie, za to napój przepyszny.
            - Oczywiście – osunęłam się na oparcie krzesła.
Dopiero wtedy zauważyłam, że siedzący naprzeciwko Deidara przypatrywał mi się nieodgadnionym wzrokiem, bez pośpiechu dopalając papierosa. Przełknęłam ślinę.
Na odrobinę zniszczonej kanapie rozsiadł się Hidan, który skupił się na przeczesywaniu palcami włosów Temko. Dziewczyna ułożyła głowę na jego kolanach, najwyraźniej ciesząc się z możliwości palenia. Wszystko to wyglądało tak dziwnie, że sięgnęłam po kolejną butelkę.
Z samego początku było dobrze – zaczęłam śmiać się z dowcipów Kisame i docinek Deidary, kilka razy przyłapując się na zbyt długim zawieszaniu wzroku na blondynie. Alkohol skutecznie rozgrzewał moje ciało. W pewnym momencie napowietrzyłam policzki, czując jak ciepło wytwarza na mojej twarzy rumieniec. Ignorując donośny śmiech Temko, która wciąż flirtowała – flirtowała? – z Hidanem, znów spojrzałam na Deidarę. Kiedy nasz wzrok się skrzyżował, powoli wypuściłam powietrze.
Po kolejnej godzinie nie wiedziałam co się dzieje. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że tego wieczoru powinnam zostać w pokoju, ale w tamtym momencie nie mogłam zrobić niczego innego, tylko żałować głupiej decyzji. Gdy zaczęło brakować mi oddechu zauważyłam, że ktoś wyprowadził mnie z zaśmierdzonego pomieszczenia. Zostałam oparta o lodowaty parapet, z wdzięcznością przyjmując zbawienną wodę.
Kiedy wreszcie wróciłam do rzeczywistości, a nogi zaczęły sobie uświadamiać, że nie wytrzymają długo, delikatnie dotknęłam dłoni blondyna. Deidara chciał mnie podtrzymać, najwidoczniej nie doceniając moich możliwości. Gwałtownie pokręciłam głową.
- Uparta jesteś – westchnął, wciąż ściskając moją rękę. Jego palce były takie ciepłe… - Chodź, odprowadzę cię do pokoju.
Nie byłam w stanie się zgodzić, ani zaprotestować.

***


            Podążałam za Deidarą niepewna swoich kroków, które zapewne musiały wyglądać komicznie. W głowie kręciło mi się jak po godzinnej jeździe na karuzeli, a w pewnej chwili byłam pewna, że latam. Przed niefortunnym upadkiem uchroniła mnie silna ręka blondyna.
            - Cholera, dzisiaj naprawdę przesadziłaś – mruknął przytłumionym głosem. A może to moja głowa odbierała to w taki sposób?
            Jakimś cudem dowlekliśmy się do drzwi mojego pokoju, które w tamtej chwili wydały mi się niepokojąco duże. Zachichotałam nerwowo, nie mogąc natrafić na klamkę. Moje rozbawienie ustąpiło miejsca przyjemnemu odrętwieniu, kiedy poczułam na szyi zrezygnowane westchnięcie artysty.
            - Zdecydowanie przesadziłaś – bez najmniejszych problemów otworzył drzwi, nieco brutalnie wpychając mnie do środka. Tylko dzięki resztkom umiejętności ninja zachowałam równowagę. Nie żeby w jakimś eleganckim stylu.
            - Raz się żyje, mój drogi – szepnęłam z przekonaniem, mistrzowsko odnajdując stojącą na stoliku lampkę. Przyjemne światło rozlało się po pokoju, podkreślając lazurowe tęczówki chłopaka.
            - Interesujące – uśmiechnął się łobuzersko, a moje serce nagle stanęło. – Zazwyczaj nie jesteś taka rozgadana.
            Przełknęłam ślinę, buntowniczo unosząc podbródek. Jak on śmiał ze mnie żartować?!
            - Nawet w takim stanie skopałabym ci tyłek, chłopczyku – słysząc jego parsknięcie śmiechem, gdzieś w środku poczułam jak rozlewa się we mnie ciepło. Z zaskoczeniem uświadomiłam sobie, że mogłabym słuchać jego śmiechu całymi dniami.
            Dniami i może nawet nocami… Być może po pewnym czasie sam śmiech by nie wystarczył…
            Gwałtownie potrząsnęłam głową. O czym ja, do cholery, myślę?
            - Gdzie Rimo? – zapytał, ignorując moje wcześniejsze zapewnienia. Czując nagłe zawroty głowy, przymknęłam oczy.
            - U Sasoriego – sapnęłam, opierając się o przyjazną ścianę. Podpierała mnie bez najmniejszych sprzeciwów! – Akasuna próbuje go obudzić jakimś lekiem.        
            Deidara nie odpowiedział, przypatrując się porozrzucanym po łóżku kocom. Dotarło do mnie, że nigdy wcześniej nie był w moim pokoju.
            Gdy gapił się na medyczne księgi i zioła, ja miałam doskonałą okazję, żeby gapić się na niego. Opierając głowę o ścianę, z uwagą godną detektywa obserwowałam jego zmrużające się w zastanowieniu oczy, napięte ramiona i opadającą na część twarzy grzywkę. W tym świetle jego włosy wydawały się złote – kosmyki opadały na ukryte pod czarną koszulką ramiona i plecy. Ale gdy niespodziewanie podniósł butelkę z pomarańczowym płynem, wystartowałam do przodu niczym torpeda.
            - Nie ruszaj – warknęłam, delikatnie odbierając mu szklane naczynko. Nie mogłam pohamować rozkosznego dreszczu, kiedy nasze palce się spotkały. Ociągałam się o parę sekund za długo. – Jeszcze zniszczysz.
            - Nie jestem taką psują – odparował udając oburzenie, ale ja zawzięcie wpatrywałam się w rozłożone na biurku zioła. Nie chciałam na niego patrzeć. Nie mogłam.
            W ciszy odliczałam przemijające sekundy, nagle uświadamiając sobie, że zapanowała niezręczna cisza. Oblizując suche wargi, wzięłam kilka głębszych wdechów.
            - Chyba powinieneś już iść – zdecydowałam nie do końca przekonana, zerkając w jego stronę. Napotykając jego błękitne tęczówki, natychmiastowo zmieniłam zdanie. – Albo lepiej zostać.
            Zmarszczył brwi, z trudem maskując targające nim rozbawienie. Jak to możliwe, że alkohol w ogóle na niego nie wpłynął, skoro wypił dwa razy więcej ode mnie? Nagle zakręciło mi się w głowie.
            - Wow – mistrzowsko chwycił moje przedramiona, pomagając mi uniknąć zderzenia z podłogą. Wzdrygnęłam się, słysząc jego śmiech. – Sama wpadasz w moje ramiona, co?
            Zadziwiając samą siebie, powoli położyłam dłoń na jego piersi. Poczułam, jak całe jego ciało zaczęło się spinać, kiedy gwałtownie wspięłam się na palcach, chwytając materiał jego koszulki.
            - Kita… - zaczął cicho. W jego oddechu wyczułam zapach sake zmieszanego z przyjemną miętą. – Nie wiem czy…
            - Zamknij się – odparłam ostro, bez ostrzeżenia wpijając się w jego usta. Rozkoszne ciepło momentalnie rozlało się po moim ciele od czubka głowy po palce u nóg.
            Zanim zdążył jakkolwiek zareagować, odsunęłam się na minimalną odległość. Moje wargi zapłonęły buntowniczym sprzeciwem.
            - Skoro już wpadam w twoje ramiona, skorzystaj z tego – mruknęłam, ponownie dotykając jego ust.
            Tym razem nie zawahał się ani nie sprzeciwił – zamiast tego przyciągnął mnie do siebie, oddając pocałunek z taką gwałtownością, że nie mogłam stłumić cichego jęku zaskoczenia. Znów poczułam zawroty głowy, ale w tym momencie winowajcą z pewnością nie było sake.
            Moje ręce zawędrowały na jego napięte ramiona, delikatnie zaciskając się na materiale czarnej koszulki. Dłonie Deidary nieśpiesznie błądziły po moich plecach, ciągnąc za sobą pyszne dreszcze. Westchnęłam prosto w jego usta, kiedy przycisnął moje ciało do swojego tak, że nie było między nami wolnej przestrzeni.
            Gdzieś z tyłu mojej głowy zabrzęczało ważne pytanie: dlaczego tak bardzo się przed tym broniłaś? I chociaż odpowiedź dobijała się ze zdrowym rozsądkiem w sojuszu, postanowiłam gwałtownie ją uciszyć. A zachłanne pocałunki blondyna z pewnością mi w tym pomagały.
            Nagle wyczuwanie materiału stało się drażniące, więc niechętnie odrywając się od ciepłych warg artysty, zaczęłam podciągać jego koszulkę. Zrozumiał w jednej sekundzie, a po chwili uciążliwa koszulka leżała już na podłodze. Sapnęłam cicho, czując jak Deidara bez wysiłku mnie podnosi. W tym samym momencie, kiedy moje plecy zderzyły się ze ścianą, oplotłam go drżącymi nogami w pasie.
            Podczas gorących pocałunków, całe moje ciało reagowało na jego bliskość przerażającym uczuciem gorąca, a mnie powoli zaczynało brakować oddechu. Wplotłam palce w jego włosy, niszcząc przy tym niedbałego kucyka. Kiedy poczułam opuchnięte wargi na szyi, z całych sił broniłam się przez omdleniem.
            - Deidara – westchnęłam niekontrolowanie, czując jak lodowate dłonie artysty wsuwają się pod moją koszulkę. Musnął palcami mój brzuch, a później plecy.
            Zanim się zorientowałam już byliśmy w ruchu, po czym opadłam na miękki materac, nadal czując na sobie ciężar ciała chłopaka. Nieśpiesznie dotykałam jego ramion, szyi, pleców, zachwycając się bliskim biciem jego serca i postrzępionym oddechem. Moja skóra płonęła pod jego zmysłowym dotykiem. Kiedy dotknął mojego nagiego uda, poczułam kolejny dreszcz i jęknęłam wprost do jego ucha.
            Znieruchomiał, delikatnie odsuwając swoje ręce i pozostawiając moją skórę bez swojego dotyku. Poczułam, jakby ktoś oblał mnie kubłem zimnej wody. W łagodnym świetle lampki jego oczy lazurowe oczy wydawały się jeszcze większe.
            - Dlaczego przestałeś? – mój niski głos był marnym aktorem, zdradzając gotujące się we mnie pożądanie. W wargach wciąż czułam mrowienie.
            - Bo nie powinniśmy – odparł, muskając wargami moje usta. Westchnęłam po raz setny tego wieczoru. – Nie w ten sposób.
            Nie miałam pojęcia o co mu chodziło. Nie myślałam o niczym innym tylko o cieple jego ciała i przyjemnym uczuciu budującym się w moim podbrzuszu. Zadrżałam, gdy znów się pochylił.
            - Deidara – jęknęłam, gdy obdarowywał moją szyję i podbródek boleśnie wolnymi pocałunkami. Moje serce jeszcze nigdy nie galopowało z taką prędkością.
            - Nie jesteś do końca świadoma, Kita – musiałam naprawdę się wysilić, żeby zrozumieć jego słowa. Zmarszczyłam brwi. – A chciałbym, żebyś była.
            Położył głowę tuż obok mojej, nadal jednak nie schodząc z mojego rozbudzonego ciała. Skupiając się na jego szybkim oddechu, który powoli zaczynał się uspokajać, mimowolnie zamknęłam oczy. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z jego słów, ale zanim zdążyłam zaprotestować lub przytulić się do niego mocniej, odpłynęłam w głęboki sen.

***

            Deidara z uwagą obserwował spokojną twarz Kity, cierpliwie czekając, aż jej sen stanie się głębszy. Podobało mu się ciepło jej ciała; przez chwilę rozmyślał, jakby byłoby budzić się przy niej każdego ranka, ale szybko wyśmiał się za ten pomysł.
            Nie był dobrym chłopakiem. Nie traktował ludzi z szacunkiem. Więc dlaczego z nią było inaczej?
            Mieszała mu w głowie i już sam nie wiedział co zrobić. Nie chciał jej wykorzystać – była już wystarczająco skrzywdzona, a on sam doskonale wiedział jakie to uczucie cierpieć od najmłodszych lat. W głowie miał pustkę i nie mógł się sobie nadziwić, skąd wytrzasnął zdrowy rozsądek, który kazał mu ją zostawić. Chciałby, naprawdę. Ale nie mógł ignorować jej nieprzytomnego spojrzenia i zwolnionych ruchów. Pozwolił sobie na kolejne kilka minut przyjemnego leniuchowania, po czym powoli zaczął się podnosić.
            Niepewnym ruchem przykrył ją jednym z koców i wyłączając migoczącą lampkę, bezszelestnie ulotnił się z pokoju. Był wyczerpany i śpiący, ale zdawał sobie sprawę, że nie zaśnie. Właśnie dlatego ruszył prosto do salonu.
            Skierował się w stronę stołu, ale kątem oka zauważył leżących na kanapie Hidana z Temko. Dziewczyna wtuliła się w niego z całych sił, jakby miało jej to w jakiś sposób pomóc. Deidara nie miał pojęcia, jaki Hidan miał w tym interes, ale postanowił się nie mieszać. Jak już wspominał, nie był dobrym chłopakiem.
            Rozsiadł się na niebezpiecznie skrzypiącym krześle, nerwowo szukając papierosa. Znalazł go w wyciągniętej ku niemu dłoni Kisame, który wpatrywał się w niego rozbawionym wzrokiem. Blondyn podziękował niemal niezauważalnym skinieniem głowy.
            - Długo ci zeszło – Rekin zaśmiał się chrapliwie.
            - Była mocno pijana.
            - Lubisz ją, prawda?
            Artysta zaciągnął się kojącą nikotyną, a kiedy spojrzał na Hoshigakiego, w jego oczach zabłyszczała czysta kpina.
            - Co? Skąd ci to przyszło do głowy?
            Kisame nie odpowiedział, a jego spojrzenie powędrowało na splecionych w ciasnym uścisku Hidana i Temko. Deidara w rozrywającym go zniecierpliwieniu starał się przetrwać ciszę.
            - Lepiej się do niej nie zbliżać –  Niebieski pierwszy raz wyglądał jak stary, zmęczony człowiek. – Już i tak za bardzo ją zbrudziliśmy.
            - Tobie też na niej zależy – dopiero kiedy to powiedział, Deidara uświadomił sobie, jak dziecinnie to zabrzmiało. Tak jakby starał się zrzucić na kogoś winę.
            - Nie przeczę, że nie. Chociaż nie powinno mi zależeć w najmniejszym stopniu – Rekin podrapał się po karku, tłumiąc ogromne ziewnięcie. – Jeszcze da się ją uratować. Nie jest dla niej za późno.
            Chłopak odszedł od stołu, opuszczając zamyślonego Kisame z dziwną irytacją. Był zły. Na nią, na siebie, na całą tą cholerną organizację. Bo gdzieś w głębi wiedział, że gdy ktoś raz wkroczył w szeregi Brzasku, nie mógł się od niego uwolnić. Nigdy.
_____________________________________


Temko


Uhh, udało się! Już myślałam, że się nie wyrobię, ale jednak - dziwię się sama sobie i oddycham z ulgą. Rozdział troszeczkę dłuższy i mam nadzieję, że nikt nie zasnął c:
Jutro wyjeżdżam na dwa tygodnie i nie mam pojęcia, czy będę miała dostęp do internetu, więc zależało mi aby dodać ten rozdział jeszcze dziś.
Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia, jesteście wielcy! :3
Pozdrawiam cieplutko!

28 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam nowy rozdział! :D

    Nie będę się tu rozpisywać, gdyż tego nie potrafię;p A że każdy rozdział i całe to opowiadanie jest fantastyczne już każdy wie:)
    więc życzę Ci pomysłów, natchnienia i spokoju w tworzeniu aby ta historia znalazła wielu czytelników, którzy tak jak ja co niedzielę odwiedzali i sprawdzali z utęsknieniem czy już kolejny rozdział się pojawił:)
    Pozdrawiam serdecznie Kumejka^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za tak miłe słowa, to naprawdę niesamowite, że ktoś sprawdza co chwilę chcąc nowego rozdziału :D
      Dzięki, dzięki i pozdrawiam :3

      Usuń
    2. Chyba się uzależniłam;p

      Usuń
    3. Jakkolwiek to zabrzmi, bardzo się z tego cieszę :*

      Usuń
    4. oczywiście w pozytywnym sensie tego słowa znaczeniu:D
      Pozdrawiam Kumejka

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. shit, jak za pięć minut nie pojawi się tutaj mój chujowy-ale-w-miarę-długi komentarz dotyczący rozdziału, to idę się zabić

      Usuń
  3. Okej, poddaje się. Ale najpierw postaram się streścić to jeszcze raz:
    primo - Temko i jej historia. Fajnie pomyślane, cała ta moc i wytłumaczenie jej szaleństwa.
    secundo - nooooo jakąś groźną akcję widzę i dalej ubóstwiam sposób w jaki opisujesz Lidera.
    terzo (tak, to już sprawdziłam w translatorze, nie znam więcej włoskiego xd) - sialalalalallalalalalallalalallalalalalal Deidara i Kita ♥ wiem, że w sumie to tylko całowanki-macanki i do niczego więcej nie zdążyło dojść, ale i tak się jaram niczym jakaś latarnia morska o zmroku. No i potem te przemyślenia Dei'a o niej i to jak nie chciał się z nią kochać po pijaku........ <3
    quarto - melancholijno-pijany Rekin zawsze spoko, oby tylko jego słowa nie sprawiły, że Dei stwierdzi, że jednak nie powinien się zbliżać do Kity! No i oby Kita nie zmieniła zdania, jak wytrzeźwieje xd
    quinto - nie wiem o co chodzi, ale Hidan i Temko są uroczy ♥
    sesto - SZABLON SZABLON SZABLON ♥ bosko wygląda. A no i jeszcze klimatyczna nuta spoko.
    settimo - 'skąd wytrzasnął zdrowy rozsądek, który kazał mu ją zostawić Kitę' - błądzik.

    Udanego wyjazdu, pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, nauczyłam się liczyć po włoski. Dzięki Ana :D
      "Jaram sie niczym latarnia morska" ♥ Hahah, też bym teraz rzuciła jakimś śmiesznym tekstem, ale jestem spalona i tak mnie to boli że nie mogę ;_; Głupia, jasna karnacja nie chcąca od razu opalać się na brąz ;_;
      Cieszę się, że Ci się podoba i tak mnie chwalisz, i dziękuję za wychwycenie błędu, już poprawiam!
      Dzięki ;*

      Usuń
    2. Pf, witam w klubie!
      Wróciłam z Chorwacji, pierwszy raz w życiu zarumieniona na śliczny brąz (chociaż tak z trzy dni przecierpiałam z powodu plecków i nóg) i wystarczyło kilka dni, żeby skóra zlazła praktycznie z całego mojego ciała! Jakbyś widziała moje plecy to byś mnie posądziła o jakieś powiązania z Orochimaru, jakbym zrzuciła wylinkę ;_____; a cholera smarowałam się na okrągło!
      U mnie rozdział.... w trakcie. Dziękuję za cierpliwość ♥

      Usuń
    3. Właśnie ja też się smarowałam, ale co zrobić - nawet teraz taka słaba pogoda, bo leje ciągle ;_;
      O Chorwacja, na bogato ;3 Następnym razem musisz się spalić na brąz <3
      A ja, oczywiście, z moim zajebistym szczęściem zalałam swój laptop - laptop na którym miałam WSZYSTKO zapisane, nosz kurde mam. Nie wiem, czy się odratuje ;c
      To pisz szybko żeby mi humor poprawić, trzym się ♥

      Usuń
  4. Wiesz, jaka była moja pierwsza reakcja po przeczytaniu tego rozdziału? Pewnie nie, wiec Ci powiem! A więc takie patrzenie się pustym wzrokiem w monitor z krążącym w głowie pytaniem ''to już koniec?!''. Pod rozdziałem napisałaś, że był dłuższy a guzik! xD ja tam tego nie odczułam, ale może to, dlatego że czytało mi się tak szybko, zbyt szybko. Każda scena miała w sobie jakiś taki klimacik, przez który nie potrafiłam się oderwać, a oderwać się chciałam, żeby iść po coś do picia *.* nie wyszło. xD
    Czuję się usatysfakcjonowana ilością Temko w tym rozdziale. Pojawiła się kilkukrotnie i jeszcze ta jej historia. Podoba mi się wyjaśnienie, dlaczego jest taka a nie inna. Ta technika... Cóż, podejrzewam, że sama bym długo nie wytrzymała, zwłaszcza w organizacji takiej jak Akatsuki, gdzie zdecydowanie przeważa chęć mordu i nienawiść. Ah! No i choć pojawiło się tego niewiele to ubóstwiam Cię za wprowadzenie tych fragmentów z Temko i Hidanem. Tylko po głębszych przemyśleniach trochę obawiam się intencji Hidana, chociaż kto wie... Może po prostu zaintrygowała go jego psychopatyczna i pod pewnymi względami podobna do niego znajoma ;D
    Sasori tak trochę na bezczela się wbił do pokoju Kity, ale to on xD on może! I tak raczej miałby pewnie gdzieś, nawet gdyby zobaczył ją nagą xD No i stworzył lekarstwo dla Rimo - no uwielbiam go po prostu ^^
    Imprezka u Akasiów zawsze spoko, zwłaszcza jeżeli prowadzi do zbliżenia Kity i Deidary. Oddaj trochę umiejętności pisania romantycznych scen, proszę! Też chcę! *.* W każdym bądź razie to było mega! I jeszcze te ich wymiany zdań. Majo pazurki i ładnie z nich korzystajo! <3
    A Kisame widzę w roli takiego starszego brata dla Kity. Tak jakoś xD
    Weny, czasu, chęci! Wszystkiego, byleby rozdział szybko się pojawił!!! :D
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, serio, staram się, żeby rozdział był dłuższy, a ta mi tutaj wyjeżdża że jednak za krótki ;c Wstydź się, moja droga!
      Temko nie może być taka bez przyczyny, nie chcę przestać robić z niej wariatki, ale nie moze być tą wariatką bez powodu ;_; Także takie coś wyszło, fajnie, że się podoba. O Hidanie i Temko powinno coś jeszcze być, specjalnie z myślą o tobie ;3
      Jakby ją zobaczył nago, to by zrobił z niej marionetkę. O.
      Cooooo? Że niby ja mam jakieś umiejętności do pisania romantycznych scen? Ja nie byłam pewna, czy to się nadaje do czytania, bałam się, że zaraz wszyscy mnie wyśmieją ;o
      Dzięki za tyle miłych słów i również pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Dobrze, no to teraz moja kolej :P Od razu przepraszam za spóźnienie ;) Jak dla mnie wręcz niesamowity rozdział – mój ulubiony, zdecydowanie :D lecz nim przejdę do komentowania go, muszę pochwalić ten szablon ♥ cudowny ♥ wspaniale współgra z mroczną aurą tego opowiadania :D gratulacje dla wykonawczyń :D
    Teraz tak, historia Temko jest taka tragiczna, po jedno w Akatsuki wszyscy mają brutalną przeszłość, więc nie powinno mnie to dziwić, ale jednak :P zawsze była zaskakująco pobudzona przeżywała takie drgnięcie ADHD.. myślałam, że po prostu jest wariatką xD ma ciekawe zdolności – czytanie w myślach, współczucie emocji innych… w dodatku całkiem nieźle walczy i mimo wszystko jest inteligentną osobą. Naprawdę świetnie ją wykreowałaś :D
    W ogóle bym jakoś nie połączyła tej całej Nanase z tym całym szpiegostwem, bardzo mądre posunięcie ;D Pain powinien zabić tą babkę, a nie ją wypuszczać… no cóż tak się kończy bycie miłym i dobrym xD chc esz dobrze – źle xD i jeszcze nawet spoko zareagował, meble stały na miejscu, obecni żyli i nie ogłuchli :P
    Hehe tak jak powiedziała to koleżanka wyżej – Sasori by nawet jakoś specjalnie nie zareagował, gdyby Kita pojawiła się przed nim naga XD takie prawdziwe to spostrzeżenie, a tak mnie to rozjebało xD ale to dlatego, że w twoim opowiadaniu Sasoriemu nie ma co stanąć xD u mnie reaguje prawidłowo :P :P W ogóle szczery jest xD wczuł się w bycie jedynym lekarzem w Aka – czuł się taki fajny, niech mu Kita da się jeszcze pobawić w doktora XDDD chociaż teraz jest weterynarzem… głupio bym się czuła, gdyby leczył mnie koleś, który leczy też zwierzęta… ale przymknę oko, ważne, że Saso jest ładny xD
    No i się zaczyna chlanie xD fajnie, że Temko pomyślała o Kicie i wzięła ją na imprezę :D Genialnie czytało się te odczucia w sensie ukradkowe przydługie spojrzenia na Dei’a, uczucie gorąca i w ogóle XD ja już wiedziałam, że do czegoś to wszystko zmierza :D ;> :D ;> :D ;>
    ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
    ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ Boże święty ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
    To było cudowne – to ich zbliżenie, mmm, jaram się xD nawet zdołam wybaczyć, że jednak do niczego nie doszło, bo… bo to było takie słodkie ♥ ♥ ♥ Dei to taki romantyk, nie chciał przelecieć spitej dziewczyny – ma racje! Taką sobie znajdzie w barze, a do Kity ma szacunek – to takie piękne :D i w naszym XXI wieku takie wręcz niespotykane :D przecież dzisiaj trzeba brać co dają xD a potem po dziewięciu miesiącach dziecko… i nie, ja jestem prawiczkiem, trzymam czystość do ślubu! xD hm może Dei o tym pomyślał i „o nie! nie mam gumek…” a on pewnie te plemniki też ma takie wybuchowe i BAM za pierwszym razem trojaczki xD
    Uuuu, nie dość, że Dei się martwi o Kitę to jeszcze Kisame :D Przyzwyczaili się do niej i chcą dla niej jak najlepiej, urocze :D A Dei’a to widzę, aż nosi kiedy dochodzi do niego ta świadomość, że bycie członkiem Akatsuki niszczy życie :/ nie ma szans na normalne życie :/
    Tyle ode mnie, czekam na next, a teraz życzę udanego wyjazdu! :D
    Weny, ochoty, czasu i przyjemności z pisania! :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja uwielbiam te twoje długaśne komentarze ♥ Dzięki ci świecie za Soli!
      Szablon faktycznie świetny, oddaje klimat bloga - zapomniałam podziękować wykonawczyni, muszę to zrobić pod następną notką ;_;
      Taak, udało mi się dobrze wykreować moją własną postać ♥ Cieszę się, bo stworzyłam ją całkiem sama, tak samo jak Kitę, chociaż Kita była poniekąd pomysłem zaczerpniętym z innej bohaterki. Ale to, że zdołałam okiełznać te psychozy Temko... cudowne uczucie ;D
      Pain nie jest taki wybuchowy, no chyba, że w Naruto SD, po prostu śmiałam się jak pojebana przy odcinku z Akatsuki. Obejrzyj, polecam XD (Sasori też tam jest ^^)
      Nie ma mu co stanąć? Za to w twoim opowiadaniu sporo mu staje, nie żeby coś, tylko stwierdzam fakty XD Kurde, przestań mi tu pisać o jakiś doktorach, że niby Kita ma być pacjentką, bo ja już to widzę oczami wyobraźni XD chcesz, żebym zrobiła z tego komedię? :D
      Wszyscy sie jarają, to ja sie jaram, że się podoba :D Dei romantyk, bo nie chciał przelecieć spitej laski - to faktycznie nie trzeba sie za dużo starać, żeby otrzymać miano "romantycznego" XD Bosze, trzy małe Deie ♥ Chociaż nie lubię dzieci, to takie Deidary mogłabym mieć *-*
      Spędzali ze sobą tyle czasu, że jakaś więź musiała się utworzyć.
      Dzięki, dzięki, dzięki!
      Pozdrawiam ;3

      Usuń
    2. Rzadko odpisuje na odpisanie mi na komentarz, ale muszę tu poczynić wyjątek :D xD
      Kochanie, ja bym nie oglądała Naruto SD? XD ja czekam na drugą serię, bo pół roku temu znalazłam nawet mangę i oto jeden z najlepszych odcinków, tylko aka xD
      http://www.mangahere.co/manga/rock_lee/c027/
      przeczytaj, bo ja na tym jebłam całą sobą xD a tu masz wszystkie jak chcesz xD
      http://www.mangareader.net/rock-lees-springtime-of-youth

      wracając: światu dziękujesz? dziękuj sobie, że dałaś o sobie znać na moim blogu :P Potrafię dłuższe komentarze ;>
      No spisałaś się, naprawdę, brawo :D ja to czuje jakby każda postać u mnie była OC, dlatego schrzaniłam takiego na przykład Saso xD
      Nie, spoko, nie gniewam się za prawdę xD nie mi stoi tylko jemu xD aby widać kiedy stoi, więc niech nie narzeka xD jezu, jezu, jezu nie mam nic przeciwko komedii xD
      No ej w dzisiejszym świecie są obniżone standardy xD Dei by się na spokojnie wybił xD serio? takie wybuchowe dzieci? XD jak WYBUCHNĄ płaczem albo STRZELĄ kupą lub EKSPLODUJĄ energią to przejebane xD

      Usuń
    3. HAHAHA, bosze, oni są tacy uroczy <3 Akasie na wakacjach, kurwa gry video i spaleni *-*
      Jak potrafisz dłuższe, to pisz dłuższe. Ja z chęcią poczytam :D
      Nie schrzaniłaś Saso, właśnie zajebiście piszesz, zła kobieto ;c Oddaj talentu!
      Przeczytam u ciebie rozdzialik już w łóżku, jak się wszyscy wokół uspokoją i będzie cisza xd dobra, ale jesteś dobra w opisywaniu tego typu rzeczy... także, nie krępuj się i pisz! XD
      Mogę mieć z Deiem tysiąc dzieci, mogą srać, ale ciągle będą Deiowe ;3
      Pozderki ;3

      Usuń
    4. Mnie tam rozjebał (nie mogę delikatniej) patyk w dupie Paina, a potem jego Shinra Tensei XDDDD ja aż słyszę ten dźwięk., jak otwarcie korka, takie pyk xD
      To pisz takie długie notki xD a będę musieć dzielić komentarz ;P
      Nie jest taki, jaki powinien być xD ty piszesz idealnie :D
      Oddać? Tak za free? Sorry, ale nie, zbieram na buty xD
      Tego typu rzeczy... nie wiem o co ci chodzi xD
      Dla mnie to zmora nie dzieci xD

      Usuń
  6. Zasnąć? Zasnąć....? Kobieto, czo Ty do nas mówisz? Jak można byłoby usnąć, czytając takie akcje? Ja tu już od zmysłów odchodzę i... o zgrozo... ja... ja... no cóż, Deidara taki nie całkiem zły, uczciwy chłopak. Wydaje się, że bardzo zależy mu na Kicie, a Kita taka napalona po pijaku na biednego artystę, prawie jak Mukudori na brzydkie sceny! Przez te zbereźne wyczyny prawie zapomniałam o informacjach od Temko... wzruszyła mnie jej historia, naprawdę, łezka zakręciła mi się w oku, kiedy czytałam o jej dzieciństwie. Lubię ją całkiem, no i podoba mi się jej wizja z obrazka, który dodałaś. Ach, i za pamięci! Świetny podkład, strasznie zjarany, ale idealnie pasował do upitej Kity cieszącej się do drzwi! No i zastanawiam się, w jaki sposób Kisame zależy na Kicie... czy odzywają się w nim ojcowskie uczucia czy raczej miętka? Naprawdę mnie to nurtuje! W każdym razie ładnie ubrał w słowa swoje przemyślenia pod koniec, naprawdę go lubię w Twoim opowiadaniu, świetnie go kreujesz. Równy z niego gość! W każdym razie, jesteś moim przeogromnym mistrzem i najważniejszy wniosek po przeczytaniu tego rozdziału - MUSISZ CZĘŚCIEJ PISAĆ NIEGRZECZNE SCENY. Padam na kolana i biję abdula o ziemię, no i oczywiście lecę do ostatniego rozdziału!
    Pozdrawiam cieplutko!
    Ano nie, nie mogę jeszcze iść! Zapomniałam o Sasorim... on to jest normalnie cud, miód i malina, ideał chodzący! Może nie za wysoki, ale za to silny i pomocny, aż chciałoby się go mieć schowanego gdzieś pod łóżkiem! Ciekawe, dlaczego nagle był taki rozmowny i nawet wyraził swoją opinię na temat książki, no ale to także się pewnie wkrótce wyjaśni! I teraz mogę już iść...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czo ja mówię? Nie wiem, serio, chyba przez to opowiadanie sama podupadam trochę psychicznie, takie rzeczy... Także ten, jak coś, to będziesz mnie musiała wyciągać z psychiatryka, szykuj się :c
      Tak to zwykle jest, że ktoś się stara, wymyśla jakąś ckliwą historyjkę, która ma za zadanie królować w całym rozdziale, a taka Mukudori (jak i większość, włączając mnie) będzie się najbardziej jarać jakimś obściskiwaniem!
      Kita ciesząca się do drzwi, no nie mogę XDD Chyba za bardzo przesadziłam, to miało być raczej mroczne opowiadanie, hahah. Nieeet, nigdy bym nie połączyła Kisame i Kity... To po prostu... Nie. Zawsze myślałam o nich jako o takich czysto przyjacielskich relacjach, może nawet trochę jak starszy brat chociaż... Co tam artyści, co tam sharingany, połączę ją z Hoshigakim i po problemie! :D
      Jak to była zbereźna scena, to... to... ja nie wiem xd Ale cieszę się, że jakoś to wyszło, uff. Powstań z kolan, Muku, wciąż musisz odebrać mnie z wariatkowa!
      Nie pod łóżkiem, a w łóżku! :D Taka mała poprawka.
      Trzym się <3

      Usuń
    2. Może skończyć się tak, mistrzuniu, że będziemy sobie mistrzować w tym psychiatryku razem, bo ja po przeczytaniu wczoraj tych dwóch ostatnich rozdziałów i napisaniu jednego swojego sama byłam blisko cieszenia się do klamek! :D
      Mrok mrokiem, każdy czasem musi się wyobściskiwać! Nawet biedna, rozchwiana Kita i niezrównoważony artysta!
      Taka relacja (brat-siostra) między Kisame i Kitą bardzo mi się widzi! Oni dogadują się świetnie i czuć między nimi tę nić porozumienia, więc jak dla mnie byłoby idealnie :D
      No może nie była całkiem zbereźna, ale zaleciało! Więc do zbereźnej zbereźnej mam nadzieję jeszcze dobrniemy!
      W łóżku mówisz? *.* o matko, no to mogłoby mi się spodobać jeszcze bardziej! <3
      I Ty też się trzymaj! :*

      Usuń
    3. Odpiszę Ci, bo jesteś taka fajna, że nie umiem Ci nie odpisać :D
      To pisz następny rozdział, serio, i ja się będę cieszyć do klamek, i Ty, i wszyscy inni... Wszyscy szczęśliwi!
      Zaleciało zbereźnicą? XD Ja tam lubię zbereźne sceny, ale nie wiem, czy bym napisała taką zbereźną-zbereźną... Bo pewnie, znając życie, zaczęłabym się śmiać jak głupia. Także ten, jak coś to Ty pierwsza XD

      Usuń
    4. Hahah, o matko, bo już czuję, że się rumienię! No i nie potrafię pozostawić tego bez komentarza, więc...
      Ja też je lubię właśnie, ale w sumie czuję się strasznie skrępowana, pisząc je XD dlatego liczyłam na to, że najpierw pojawi się cuś takiego u Ciebie, no a jeśli chodzi o Negai... no ja właściwie nie wiem, w czyje ramiona ją pchnąć i czy w ogóle pchać... no bo jak już wspominałam, chciałabym, żeby z Sasorim łączyła ją relacja mistrz-uczeń, no i wiesz... jakby z jej strony to było coś więcej nawet, no to... no ale zawsze zostaje do wyboru beznamiętny Uchiha albo szalony Deidara, więc sama już nie wiem... :D swoją drogą nieco przypomina mi to beznadziejny program, który oglądałam pierwszy raz niedawno na Pulsie bodajże... "Miłosny trójkąt"... ja pierdzielę, straciłam wiarę w ludzkość wtedy! XD

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłamczucha z Ciebie, wiesz co?! :D Powiem Ci, że natrafiłam ostatnio na Twojego drugiego bloga (jakieś inne anime czy manga, nie znam, ale yaoi) i co tam widzę? Dość... śmiałe sceny XD Także ten, nie krępuj się, bo mi się podobało ;3
      Negai z Saso nieee, ej, przecież on jest troszku stary ;_; Zrób trójkącik! Itacz-Negai-Dei! :D
      A tak serio to jestem sercem za Deidarą, jakoś tak do siebie pasują!
      Nie mów mi, że to jakaś meksykańska telenowela, bo padnę XD Ostatnio oglądałam coś, kurde, jakieś "Sidła namiętności" czy coś i zrobiło mi się tak głupio jak to oglądałam, że zaczęłam się śmiać i szybko przełączyłam XD

      Usuń
    2. Hahah, o matko! :D nie no... wiesz... czasem mnie najdzie, żeby napisać coś bardziej szalonego, stąd w sumie tamten blog! :D ale jak pewnie zwróciłaś uwagę, są tam chyba trzy rozdziały i na tym się już dawno skończyło, bo po prostu sercem jestem przy Negai! <3
      Właściwie Sasori jest dość zagadkową postacią... no bo jakby nie patrzeć... on jest lalką XD a jej perypetie miłosne jeszcze przemyślę, bo to grubsza rozkmina jest :D
      Niee, to jakiś amerykański chyba program... jest kobieta albo mężczyzna w każdym odcinku, i on/ona ma dylemat między dwoma kobietami lub mężczyznami, no i oni jej tam pomagają zdecydować... masakra! Ale fakt, te meksykańskie i hiszpańskie twory to jest coś przerażającego :D

      Usuń
    3. Ja to nie wiem czy potrafiłabym coś takiego napisać (może ^^), ale poczytać zawsze można :D Także ten, skoro jesteś sercem przy Negai, to ja czekam na coś :D
      No właśnie jest lalką, a to jest... stworzone do wyższych celów, poza tym jeszcze by ją wziął do kolekcji lalek, i co? ;_;
      Muszę to obejrzeć, kurcze :D Pamiętam jedynie Zbuntowanego Anioła i tę piosenkę na wstęp XD

      Usuń
    4. No już obmyślam ciąg dalszy, więc uzbrój się w odrobinę cierpliwości, bo chociaż działam, to może trochę potrwać! :D
      Obejrzyj, obejrzyj :D takie głupoty to naprawdę... ach, Zbuntowanego Anioła też udało mi się parę razy oglądnąć, co dziwne, dopiero ostatnio...! Ale piosenka na wstępie - cudo! <3 jak już ją raz usłyszałam, tak ją potem ciągle nuciłam... no i Ivo... ach, ech i och! XD

      Usuń