środa, 7 maja 2014

Rozdział 16
Jestem tobą

         Krzyk.
         Długi, boleśnie wbijający mi się w uszy krzyk obudził mnie tak gwałtownie, że niemal spadłam na podłogę. Mrugając jak opętana starałam się ogarnąć sytuację, ale gdy moje palce zacisnęły się na zimnym prześcieradle zdałam sobie sprawę, że wciąż znajdowałam się w swoim pokoju.
         Gdzieś słychać było głośne kroki – ktoś biegł. Próbując kompletnie oderwać się od snu, kilka razy przetarłam zmęczone oczy, powoli kładąc stopy na podłodze. Przez otwarte okno wdzierał się zimny wiatr, a nagłe otworzenie drzwi tylko mu w tym pomogło.
         - Jesteś potrzebna – zajęło mi chwilę, aby uświadomić sobie, że ktoś faktycznie przebywał w moim pokoju. Dopiero kolejny, bolesny krzyk przywrócił mnie do rzeczywistości tak szybko, że przez moment twarz Uchihy okazała się ciemną plamą.
         Dopiero kiedy w czarnych tęczówkach zagościła czerwień sharingana, bez zbędnych sprzeciwów wyszłam na korytarz. Prowadził mnie nieznanymi korytarzami w zabójczo szybkim tempie. Musiałam maksymalnie się skupić, żeby przypadkiem nie przepaść przez swoje nogi, bo nieszczęsny wzrok wciąż pozostawał zamazany. Która mogła być godzina?
         Kiedy po kilku minutach stanęliśmy pod brązowymi drzwiami Itachi zatrzymał się, rzucając mi intensywnie twarde spojrzenie. Poczułam, jak całe ciało zaczęło się spinać, a każdy mięsień postawił na bunt. W gardle zapanowała godna pustyni susza, a kolana zamieniły się w galaretę.
         O co mogło chodzić?
         I kiedy tylko weszliśmy do środka rozległ się kolejny, przeraźliwy krzyk. Instynktownie przyłożyłam dłonie do uszu, chcąc uchronić swoje nieszczęsne bębenki przed zniszczeniem. Po kilku sekundach było po wszystkim. Powoli opuściłam ręce.
         Kwadratowy pokój zdobiły pomalowane na odstraszającą żółć nagie ściany i małe, zaparowane okno. Z sufitu zwisała samotna, migocząca żarówka, a na drewnianej podłodze zadomowił się kurz. I wszystko to nie wyglądałoby jakoś nadzwyczajnie, gdyby nie wyraźnie zmartwieni członkowie Brzasku.
         - Dzień dobry pani doktor – przywitał się kulturalnie Kisame, opierając się o ścianę.
         - Daruj sobie te uprzejmości, Hoshigaki, mamy tutaj ważniejszą sprawę do załatwienia – warknął stojący na środku, rozjuszony Hidan, który z całych sił przytrzymywał zapłakaną Temko.
         Na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że miała ochotę wrzeszczeć na całe gardło, ale zaciśnięte na jej ustach ostre gałęzie skutecznie blokowały krzyk. Reszta ulistnionych łodyg ograniczała ruchy jej drżących nóg. Żadna część nie zmniejszała ucisku, słuchając swojego pana.
         - Szybciej, zaczynam się męczyć – mruknęła biała połowa Zetsu, który całą swoją uwagę skupił na biednej dziewczynie. Gdyby jego wzrok mógł pożerać, z Temko pozostałyby tylko lśniące kości.
         Wszyscy – oprócz zielonego kanibala – musieli zostać zerwani z łóżek, bo żaden z mężczyzn nie miał na sobie płaszcza czy opaski. Kisame i Hidan ubrani byli w dresowe spodnie i cienkie koszulki. Jedynie Itachi wyglądał, jakby był gotowy na każdą ewentualność. Najwyraźniej ból oczu nie dawał mu odpocząć.
         - Co się dzieje? – zapytałam cicho, nie odrywając wzroku od roztrzęsionej Temko.
         - To właśnie próbujemy ustalić – odpowiedział spokojnie Hoshigaki.
         Itachi podszedł bliżej, stając obok mnie. Zdenerwowany Hidan wypuścił z sykiem powietrze, wyglądając, jakby zaraz miał wybuchnąć.
         - Przybiegła do mnie o drugiej w nocy z płaczem i krzykiem, zaczęła wyrywać sobie włosy i targać sukienkę, zachowuje się jak opętana – wyrecytował na jednym wdechu, a w jego fioletowych tęczówkach błysnęła iskra. – Cały czas powtarzała: Nie chodzi o mnie, chodzi o nią, to koniec, czuję śmierć.
         Zetsu uśmiechnął się obleśnie.
         - Tragiczne.
         Nagle Nazura otworzyła oczy, a jej wzrok zatrzasnął się na mojej osobie. Zamarła jak kamienny posąg, a jej zaciśnięta na ramieniu siwowłosego ręka wyraźnie osłabła. Wpatrywała się we mnie jak w ducha.
         Hidan niepewnie poluzował uścisk, a zielone łodygi wróciły do Zetsu. Przez otwarte drzwi wślizgnęło się nieprzyjemne napięcie, które idealnie współgrało z ciężkim oddechem Temko. Niezgrabnym ruchem odgarnęła mokre kosmyki włosów.
         - Chodzi o ciebie – wydyszała, zbliżając się do mnie na wiotkich nogach. – Tu zawsze chodziło o ciebie.
         W ostatniej sekundzie złapałam jej sukienkę, chroniąc dziewczynę przed upadkiem. Nieporadnie zarzuciła rękę na moje ramię.
         - Widziałaś tą kobietę, prawda? – w jej oczach zobaczyłam czyste szaleństwo. – Byłam taka głupia… Powinnam przejrzeć tą kościstą sukę i jej papużkę, powinnam domyślić się, że ten sklep to była zasadzka…
         Jej ciało drgnęło tak niespodziewanie, że resztkami sił przytrzymałam ją w talii. Po bladych policzkach spłynęły łzy.
         - Ale teraz już nic nie mogę zrobić – uśmiechnęła się słabo, jakby kąciki jej ust ważyły tonę. Delikatnie odsunęła od siebie moje ręce, ponownie władając nad swoimi nogami. Odwróciła się w stronę zdezorientowanych mężczyzn. – To ją musicie bronić.
         Każdy był w tak wielkim szoku, że nie mógł z siebie wydusić ani słowa. Wszystkie dręczące mnie pytania utknęły mi w gardle. Pierwszy odezwał się Itachi. W jego głosie usłyszałam nutę zdziwienia.
         - Bronić przed czym? – zapytał, zbliżając się do Temko jak do rannego zwierzęcia.
         Ta uśmiechnęła się tak smutno, że moje serce wykonało gwałtowny skok i opadło do brzucha. Wyglądała na bezsilną i zmęczoną, tak bardzo zmęczoną…
         - Nie przed czym. Przed kim – po tych słowach zemdlała, osuwając się na zimną podłogę. Hidan rzucił się pierwszy, delikatnie podnosząc ją na ręce. Wciąż zastanawiałam się, dlaczego ten impulsywny, szalony człowiek odnosił się z nią jak z kruchą laleczką.
         Spojrzał na mnie z niemym pytaniem. Otępiale pokręciłam głową.
         - Nic jej nie będzie, jest zmęczona – wydukałam, a chwilę później Jashinista opuścił pomieszczenie. Kątem oka zauważyłam, że Zetsu też się ulatnia.
         Zapanowała ciężka cisza. Wciąż wydawało mi się, że słyszę krzyk Temko, przerywany jej cichymi słowami.
         „Powinnam wiedzieć”, „To ją musicie bronić”, „Tu zawsze chodziło o ciebie”. Wpatrywałam się w ścianę, mają wrażenie, że otaczająca rzeczywistość zaraz mnie pochłonie i zacznę tonąć. Jakby ten oddech miał być ostatnim. Przymknęłam powieki.
         - Powinniśmy odwiedzić Lidera – zadecydował Kisame, wpatrując się we mnie niepokojącym wzrokiem. Itachi kiwnął głową, delikatnie kładąc dłoń na moim ramieniu.
         - Chodź – mruknął dziwnie kojąco, a ja bez słowa udałam się za nim.
         Idąc między dwoma przestępcami czułam się jak w drodze na egzekucję. Ale z drugiej strony, jaką miałam pewność, że właśnie tam nie zmierzam?

***

         - Rozumiem – skomentował w końcu Lider, kiedy Kisame zakończył swoje pięciominutowe sprawozdanie.
         Staliśmy przed zagraconym papierami biurkiem, które niemal uginało się pod ich ciężarem. Słabe światło lampki oświetlało jedynie zamyśloną twarz Paina, kiedy w milczeniu rozmyślał nad niezrozumiałą sytuacją. W tej duchocie i ciemności czułam się jak nieporadna dziewczynka, która znalazła się w złym miejscu o złym czasie. Kiedy rudowłosy podniósł wzrok, przełknęłam ślinę.
         - A więc spotkałyście tą kobietę wcześniej? – moje serce zaczęło nerwowo galopować, kiedy skupił się tylko i wyłącznie na mnie. Pokiwałam głową. – Nie zauważyłaś niczego niepokojącego w jej zachowaniu?
         Zamyśliłam się na chwilę, w myślach przypominając sobie tamto popołudnie – kolorowe stragany, mnóstwo ludzi i wariująca spódnica Temko. To było tak dawno, przeszło mi przez myśl.
         - Raczej nie. Wyglądała na zwykłą handlarkę.
         Westchnął cicho, wyciągając z szuflady gruby zeszyt. Płynnym ruchem przewracał pożółkłe kartki, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy ten człowiek kiedykolwiek odpoczywał.
Sekundy ciągnęły się w nieskończoność – zauważyłam, że nawet Kisame zaczął nerwowo podrygiwać, co chwila zmieniając pozycję. Itachi bez mrugnięcia okiem wpatrywał się w ułożone na półkach książki, ale nie wyglądał na tak obojętnego jak zwykle. Zdradzały go napięte ramiona i przymglony wzrok.
         Kiedy Lider odłożył zeszyt i odchylił się do tyłu, zamarłam. Czekałam na jakikolwiek wyrok, ale jedyne co dostałam okazało się morderczą ciszą. Mężczyzna przymknął oczy i odetchnął ciężko. Pierwszy raz dostrzegłam na jego twarzy jakieś oznaki zmęczenia.
         Pół minuty później rozległo się głośne pukanie, a wnet do pomieszczenia wparował Hidan. Tuż za nim sunął się Kakuzu. Obaj mieli na sobie płaszcze – Hidanowi towarzyszyła ostra kosa, a na twarzy ciemnoskórego znów zawitała maska.
         - Wzywałeś nas – odezwał się starszy z dwójki partnerów, krzyżując pozszywane ręce na piersi. Hidan nie odezwał się ani słowem, stojąc obok Kakuzu ze zrezygnowaną miną.
         Pain podniósł się na nogi, opierając dłonie na papierach. Jego oczy pojaśniały.
         - Idąc na misję, weźmiecie ze sobą Kitę – westchnął cicho, wbijając wzrok w zakurzoną lampkę. – Dopóki nie wyciągniemy z więźnia wszystkich informacji i się go nie pozbędziemy, nie jest tutaj bezpieczna.
         W mojej głowie od razu pojawiło się czerwone światełko.
         - Ale Konan…
         - Konan pójdzie z wami – przerwał mi, znów zaskakując wszystkich obecnych w gabinecie.
         Lider pierwszy raz „wypuszczał” swoją partnerkę na misję z innymi członkami Brzasku. Sama nie uznawałam tego za dobry pomysł – może i wróciła cała i zdrowa po podróży z Painem, ale co innego wyruszać na następną w tak krótkim odstępie czasu!
         - Chyba sobie Lider żartuje – wydukał Hidan i już chciał coś dodać, ale stalowy wzrok rudowłosego skutecznie zamknął jego usta.
         - Bez obrazy, Liderze, ale nie sądzę, że to dobry pomysł – Kakuzu podszedł bliżej, stając po drugiej stronie biurka. Tył jego płaszcza był poszarpany i brudny. – To ciężka misja i nie będziemy w stanie zapewnić bezpieczeństwa dwóm kobietom. Sam Lider wie, że to ryzykowna akcja i sami nie jesteśmy pewni powrotu…
         - Jeśli masz takie podejście, może sam powinienem oderwać ci głowę – odpowiedział spokojnie Pain, a moje wnętrze zadrżało od zamaskowanej groźby. – Każda misja jest niebezpieczna, znajdujemy się w Akatsuki. Poza tym, panie wcale nie są bezużyteczne i bezbronne – jestem pewien, że będą w stanie się obronić.
         - Dlaczego nie wyśle ich Lider razem z Deidarą i Sasorim? – wstrzymałam oddech, słysząc imię blondwłosego artysty. Jak na zawołanie przypomniał mi się wieczór i poczułam jak wypełnia mnie ciepło.
         Nie czas na te sprawy, Kita – upomniałam się stanowczo, starając się skupić na dalszej rozmowie.
         - Już wyruszyli. Poza tym, Suna nie jest wystarczająco daleko, a nie chcę mieć najmniejszych wątpliwości – fioletowe tęczówki złapały moje spojrzenie, kiedy wymawiał kolejne słowa. – Obrona medyka jest teraz naszym priorytetem, zrozumiano?
         - Zrozumiano – odparli wszyscy cichym mruknięciem, a Lider kiwnął głową.
         - Wyruszacie dziś o dwunastej – poinformował niewyraźnie, znów siadając w fotelu. Z ulgą zamknął oczy.
         Jak pod wpływem zaklęcia członkowie zaczęli opuszczać pomieszczenie, ale ja nie mogłam się ruszyć. Dopiero kiedy Itachi po raz kolejny położył dłoń na moim ramieniu, odzyskałam władzę nad swoim ciałem.
         Spojrzałam na niego zmęczonym wzrokiem, a on wydawał się wszystko dokładnie rozumieć.
         - Chodź – powtórzył już po raz kolejny, a ja znowu ruszyłam za nim bez żadnych sprzeciwów.

***

         Otwieram oczy i wciągam powietrze tak mocno, aż czuję że moje płuca mogłyby pęknąć. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że to wszystko jest kolejną iluzją i nawet powietrze nie jest prawdziwe. Zaciskam wargi i uspokajam szalejące serce, które tak naprawdę nie istnieje. Nie tutaj.
         Tym razem niebo jest inne – nie krwistoczerwone, oszpecone ciemnymi chmurami. W tej chwili dominują odcienie granatu, ciemnego błękitu i nieśmiałej szarości. Bezowocnie poszukuję gwiazd. W końcu spoglądam w dół, ale mgła jest tak gęsta, że nie mogę dostrzec nawet spiczastych gór.
         Nieśpiesznie odwracam się i pewnym krokiem zmierzam przed siebie. Podłoga jest zimna, bo tym razem jestem boso. Prosta, czarna sukienka jest lekka i komfortowa, a nadgarstków nie obciążają niepotrzebne ozdoby. Wydaje mi się, że tym razem stół jest dalej, bo nie mogę do niego dotrzeć. Widzę jedynie zarys stołu – tak bardzo nie pasuje to nieprzeniknionego nieba.
         Już z daleka czuję różnicę. Z jednej strony nachodzi mnie niepewność. Nie czuję niepokoju, a raczej przypływ odwagi. Moje nogi prowadzą mnie pewnie, nawet jeśli nie jestem gotowa na bitwę. Bitwę…?
         Jest. Nachodzę i widzę wszystko wyraźnie. Staję za swoim krzesłem, a moje oczy się rozszerzają. Czuję, jak gęsia skórka sunie się po mojej skórze niczym fala.
         - Witam na finalnym przedstawieniu – zieleń tęczówek spotyka się z zielenią, gdy spoglądamy sobie w oczy. Zły nie wygląda dobrze.
         Jego macki są poodcinane, a ubranie podarte. Czerwone włosy zamieniły się w niechlujne siano, a w brodzie zauważam resztki jedzenia. Ale największy szok dopada mnie, kiedy się uśmiecha.
         Nie ma zębów.
         Bezsilnie opadam na krzesło, a pusty stół wcale mi nie pomaga. Coś jest nie tak, nie tak…
         - To jakaś sztuczka? – mamroczę, zaciskając dłonie na materiale sukienki. Jest szorstki i nieprzyjemny, zupełnie jakby Zły sobie odpuścił.
         Mężczyzna kręci głową, a z jego zielonych oczu ciekną łzy. Ogromne, krwiste krople suną po jego policzkach, a każda pozostawia za sobą intensywny znak.
         - To koniec – przechyla głowę, nie odrywając ode mnie wzroku. – Próbowałem, naprawdę próbowałem. Z całych sił, kochanie, chociaż te sposoby nie były miłe… próbowałem.
         Kochanie. To słowo wstrząsa mną tak bardzo, że odwracam wzrok. Moje spojrzenie natrafia na nieruchomą Su. Jaszczurza twarz się kruszy. Wstrzymuję oddech.
         - Co się dzieje?! – wrzeszczę, widząc jak z ciała kobiety zostaje jedynie zielony popiół. Szybko odwracam głowę, spoglądając na ciało Kaori. Śmieje się wesoło, patrząc na granatowe niebo. Coś ściska mnie w sercu, kiedy widzę, jak jej nogi kruszą się i zostaje z nich złoty pył.
         - Koniec, moja droga, koniec – odpowiada mi mężczyzna, a w tych zielonych oczach widzę coś znajomego. – Widzisz, przegrałem swoją walkę. Bardzo się starałem, tyle długich lat, ale ona wygrała. Oni wygrali.
         Kręcę głową, zupełnie niczego nie rozumiejąc. Chcę stąd uciec.
         - Bo widzisz, od zawsze chodziło o ciebie – te słowa dudnią w mojej głowie, ale on nie przerywa. – Chciałem cię chronić. Najlepiej uchronić osobę, kiedy jest bezsilna i nie może o sobie decydować, mam rację?
         Mechanicznie kiwam głową, ignorując pojawiającą się w gardle gulę.
         - Otóż to, dziecino. Gdy człowiek się boi, jest najbardziej posłuszny. A więc przez te wszystkie lata zastraszałem cię, zabijałem cię i upokarzałem tylko po to, abyś nie popełniła tego błędu – zamilkł, jakby dalsze słowa sprawiały mu trudność. – Ale popełniłaś.
         Otwieram usta, ale on znów mi przerywa. Mówi niewyraźnie, bo przecież jak inaczej może bez swoich zębów?
         - Widzisz, przyczyna rodzi skutek. Tworzą się kółka, labirynty z których nie ma wyjścia. I to się właśnie stało. Zawiodłem ją, twoją matkę…
         - Moją matkę? – szepczę jak kretynka, zgrzytając zębami. Nie chcę tego snu, Boże, nie chcę.
         - Teraz jesteś skończona. Znaleźli cię – nagle zanosi się śmiechem tak paskudnym, że zamykam oczy. – Ostatni koszmar był tak okropny, bo się nabrałaś. To była kara, dziecino. Uwierzyłaś tej głupiej Ikuko, uwierzyłaś obietnicom Akatsuki, a Im właśnie oto chodziło.
         Czuję zawroty głowy. Mam ochotę rozszarpać własną skórę.
         - Im? Kim Oni są? – pytam półprzytomnie, kołysząc się na krześle.
         - Ludźmi, którzy cię potrzebują. Prawdziwym demonom. Chodziło tylko o to, żebyś pozostała anonimowa. Żeby cię nie znaleźli, drogie dziecko. A teraz, będąc medykiem w tej waszej organizacji… wszystko stracone. Jesteś stracona.
         Zatykam uszy, kręcąc głową jak zawodowa wariatka. Krew w moich żyłach wariuje.
         - Nie rozumiem, nie rozumiem…
         - Rozejrzyj się – odpowiada Zły ciężkim, zachrypniętym głosem, a ja powoli lustruję otoczenie.
         Siedzimy w klatce, a metalowe pręty są pod napięciem. Z ciał Su i Kaoru pozostaje jedynie pył i wystarcza zaledwie jeden podmuch wiatru, aby zniknął. Faktycznie czuję się jak przegrana. Czuję się bezsilna, jakby to był koniec.
         Patrzę na mężczyznę, ale zamiast niego na krześle siedzi niewysoka, blada dziewczyna. Ubrana jest w zwykłą, czarną sukienkę, a jej czarne włosy opadają na szczupłe ramiona. W tej dziewczynie pozostały jedynie jego zielone oczy. Moje oczy.
         - Kim jesteś? – pytam w końcu, a moje krzesło się oddala.
         Dziewczyna płacze.
         - Jestem tobą. Zawsze byłem tobą.
         A potem spadam, spadam tak szybko i głęboko, ale dna nie widać. Wcale nie boli, kiedy skały rozszarpują moje ciało. Jestem lekka. Jestem pyłem.
         Jestem końcem.

***

         Punkt dziesiąta stanęłam pod wysokimi drzwiami, wpatrując się w nie pustym wzrokiem. Wątpliwości przez cały czas zakażały moją głowę, ale głośne zrozumienie powagi sytuacji odpychało je na drugi plan. Mimo wszystkiego co się wydarzyło, nie mogłam stracić umiejętności trzeźwego myślenia.
         Bo tak naprawdę nie było innego sposobu na przeżycie. Nie w tym świecie.
         Nie musiałam czekać długo, aż się pojawi. Odrobinę rozespany i nieogolony, wciąż w swoich dresowych spodniach. Stłumił ogromne ziewnięcie, ale gdy mnie zobaczył, wydawał się już bardziej otrzeźwiony. Marszcząc brwi, zaprosił mnie do środka.
         Jego pokój nie różnił się bardzo od mojego. Łóżko, szafa, biurko i drzwi do łazienki. Wszystko było utrzymane w ciemnych kolorach, którym życia dodawało jedynie żywe światło, wpadające przez niewielkie okno.
         Podeszłam do drewnianego parapetu, przesuwając po nim palcem. Czułam na sobie wzrok mężczyzny.
         - Mam do ciebie prośbę – powiedziałam w końcu, odwracając się do niego przodem. Schowany za paskiem nóż nieźle mnie uwierał, ale w tamtym momencie nie zwracałam na to uwagi.
         - Słucham – odpowiedział Kisame, przysiadając na skraju biurka.
         Nie był rozbawiony, w zasadzie kto byłby skłonny do żartów po tak ciężkiej nocy? Wszyscy pragnęliśmy odrobiny snu i świętego spokoju, ale ta przebiegła organizacja skutecznie odizolowywała nas od pragnień.
         - Rimo opuścił organizację tydzień temu, a ja chcę, żebyś przekonywał Lidera, że kot rzeczywiście źle się czuje i zostaje w siedzibie – słowa, które ze mnie wypływały były tak suche, że niemal raniły moje gardło.
         To był jeden z moich głównych problemów – misja bez Rimo. Wszędzie chodziliśmy razem, był moim stróżem i kompanem. Jak inaczej miałam wyjaśnić Liderowi, że nie wybiera się razem ze mną? Dostałby szału, gdyby dowiedział się, że zwierzak wyszedł bez pozwolenia i krzątał się nie wiadomo gdzie. Nie chciałam o tym myśleć. Martwiłam się o niego jak cholera, a to z pewnością nie pomogłoby zamaskować moich emocji.
         Hoshigaki wcale nie wyglądał na zdziwionego. Uśmiechnął się kpiąco, a ja rzuciłam mu pytające spojrzenie. Wiedział…?
         - Nie trudno było zauważyć – odpowiedział, zanim zdążyłam zapytać.
         Uniosłam brwi.
         - Ale…
         - Nikt nie chce dramatów, Kita – wzruszył ramionami, jakby to było coś oczywistego. – Chcemy tylko świętego spokoju.
         Ja również, Hoshigaki.
         - A więc mogę na ciebie liczyć?
         - Czemu nie? W młodości byłem wyśmienitym kłamcą, zobaczymy, czy ten talent się utrzymał.
         Posłałam mu wdzięczny uśmiech, kierując się w stronę drzwi.
         - Dzięki, Kisame – ulga była naprawdę przyjemnym uczuciem.
         Gdy jedną nogą byłam już na korytarzu, usłyszałam głos Niebieskiego.
         - Wróci? – zapytał cicho, przyglądając się swoim splecionym dłoniom. Pochylał się jak stary, wyprany z emocji człowiek.
         - Wróci – odparłam krótko, zamykając za sobą drzwi.
         Przecież musi, powtarzałam w myślach, musi dotrzeć na finał.

***

         Już nie pamiętał, kiedy ostatnim razem był taki zmęczony. Czuł ból w każdej części swojego ciała. W uszach brzęczały nieprzyjemne dźwięki, zmrużone oczy odbierały światło jako największego wroga, a ochota wyczyszczenia futra była tak wielka, że chciało mu się krzyczeć.
         Ale wracał. Po ciągnącym się wieczność tygodniu wracał prosto do niej. Był niemal pewny, że na samym początku poczęstuje go miażdżącym spojrzeniem i wściekłym krzykiem, ale po swoich typowych wybuchach przykucnie obok, pogłaszcze go i ukrywając swoje zaniepokojenie opatrzy jego rany i zadba przyzwoity wygląd.
         To nie tak, że martwił się tylko o siebie. Przez całą wizytę rozmyślał jak sobie radzi – czy miała już kolejne koszmary, czy ktoś zorientował się o jego nieobecności, czy ciągle jest bezpieczna. Po krótkiej chwili miał ochotę wybuchnąć kpiącym śmiechem – w Akatsuki bezpieczeństwo było pojęciem względnym. Nikt nie mógł pozwolić sobie na rozluźnienie, mieszkając pod jednym dachem z wyrachowanymi mordercami.
         Opuszczając jaskinię zamieszkiwaną przez innych strażników, nie mógł zapomnieć o przeszywającym spojrzeniu Starego i dwugodzinnym przesłuchaniu. W ciągu tych stu dwudziestu minut naopowiadał więcej kłamstw niż przez całe życie. Ale najwidoczniej słowa musiały zrobić na Władcy wrażenie – w końcu wypuścił go żywym, a nawet życzył powodzenia w realizowaniu genialnego planu.
         Jaka szkoda, że ten plan nie istniał naprawdę i brzmiał tak absurdalnie, że Rimo miał ochotę sam urwać sobie głowę. Ale gdyby nie zmyślił kilku bajeczek zostałby od niej odsunięty. A jak Kita dałaby sobie radę sama? Przez ostatnie tygodnie staczała się w niebezpiecznym tempie, a dno nie było już tak daleko jak kiedyś. Co zrobi, jeśli dziewczyna osiągnie swój limit wytrzymałości? A co jeśli to już się stało?
         Z tą myślą Rimo poczuł, jak jego ciało zaczyna się spinać, a powolny dotychczas krok przeobraża się w nerwowy bieg. Próbował odsuwać od siebie czarne scenariusze, które z zaciętością atakowały jego myśli. Przecież obiecał jej, że wróci góra za pięć dni. Minął już tydzień.
         Kamyki boleśnie wbijały się w jego łapy, kiedy wszedł na znaną mu dróżkę. Las wyglądał jak olbrzymia klatka, z której chciał jak najszybciej się wydostać. Drzewa mistrzowsko odgrywały rolę metalowych prętów, a ich rozrośnięte gałęzie z tysiącami liści odsuwały od zimnej ziemi ciepło słońca. Jeśli dobrze wszystko obliczył, podróż powinna zająć mu mniej niż trzy godziny. W takim tempie dotrze do siedziby przed zachodem słońca. Będzie musiał obmyśleć plan, jak skutecznie wślizgnąć się do środka bez niepotrzebnych podejrzeń, bo jeśli-
         Trzask!
         Dźwięk łamanej gałęzi dotarł do uszu kota ze zdwojoną siłą, ale kiedy się odwrócił było już za późno. Czując ciężką, spoconą rękę na swojej głowie zdążył jedynie dostrzec zgniłozielone oczy wroga i jego zadowolony uśmiech.
         - Mam cię, kotku – odezwał się mężczyzna, a zadowolenie niemal śpiewało w jego nieprzyjemnym głosie.
         I zanim Rimo stracił przytomność, jego bystry wzrok wyłapał długą, zieloną pelerynę. 
_______________________
Nie wierzę, że to już szesnasty rozdział, coś szybko to minęło. Ogólnie nie zamierzam zrobić z tego opowiadania jakiegoś tasiemca, więc nie będzie ono miało więcej niż 25 rozdziałów. Tak tylko informuję c:
Więc! Troszkę się namieszało, teraz planuję trochę krwawych rzeczy, ale zobaczymy co wyjdzie. 
Pozdrawiam i do następnego :3

22 komentarze:

  1. No nareszcie rozdział :D
    Robi się coraz bardziej niepokojąco, chociaż szczerze ci powiem że jesteś genialna, bo nigdy w życiu nie spodziewałabym się że te wszystkie okrutne sny wywoływane przez złego są po to żeby ją chronić. A teraz jak się okazuje sny mogą stać się okrutną rzeczywistością, bo jacyś panowie niebawem znajdą Kitę i z pewnością nie mają zamiaru pić z nią popołudniowej herbatki :P A na dodatek jeszcze ktoś złapał mojego ulubionego kocura ! :<
    Cały rozdział bardzo tajemniczy i jeszcze ta sytuacja z Temko, mówiła trochę tak jakby miała umrzeć.Cały czas czytam i się zastanawiam, o co tu do cholery chodzi? Boże mam nadzieje że powoli będziesz podsuwać czytelnikom jakieś rozwiązania bo to strasznie zawikłane się robi! :D
    Pozdrawiam, czekam na ciąg dalszy i zapraszam do siebie na nn :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę to zagmatwane, trochę niepewne, ale nie martw się - teraz wszystko zacznie się wyjaśniać, przynajmniej taką mam nadzieję c:
      Haha, uwielbiam takie reakcje jak Twoja <3 nie no, naprawdę, Rimo też troszkę musi się nacierpieć :c
      Dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  2. NOOOOOOŁ!!! T,T

    Ja kategorycznie ZABRANIAM uśmiercania mojego, cudownie umięśnionego i seksownego Kisame! Czy ty ich zamierzasz zabić? Jak ja nie lubię nieszczęśliwych zakończeń... To takie dołujące, boję się, że teraz będziesz ich uśmiercać. Nie wolno, błagam o litość dla Kisame i Kakuzu nie możesz odebrać mi rodziny!

    G.E.N.I.A.L.N.E~! Składam ci hołd o Pani, piszesz cudownie, kocham czytać twoje opowiadanie! Tylko czekam, aż napiszesz coś nowego! Szkoda, że z moim opowiadaniem nie jest tak samo, no ale xD Naprawdę ubóstwiam cię i możesz zrobić ze mnie podnóżek, ale Kisame może cię za to zabić, ja tylko jego niewolnicą mogę być OMG co ja piszę, błagam ja naprawdę jestem normalna xD

    Dużo Kisame, dziękuje, dziękuje, dziękuje! Ty wiesz jak ja go kocham, uwielbiam, ubóstwiam!

    Mam nadzieję, że wyjaśni się więcej w następnym rozdziale. Naprawdę mam nadzieję, że to się skończy dobrze xD

    Pozdrawiam cię bardzo serdecznie!
    Weny!
    Hoshigaki Nami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nosz kurde, napisałam taką długą odpowiedź i nagle zamknęły wszystkie karty ;c
      Uwielbiam Twoje komentarze, są takie... pełne sprzeczności XD I tyle w nich emocji, ojacie. Ubóstwiam.
      No i wybacz mi, ale nic nie mogę zdradzić, nawet jeśli tego pragnę. Także ten, spokojnie czekaj na koniec, bo w sumie nie zostało tego dużo.
      Hahah, niewolnica i podnóżek ♥ I żadnych hołdów, Nami, czuję się dziwnie XD Ale mimo to dzięki wielkie, serio.
      Postaram się Cię nie zawieść! :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. No i zapomniałam dodać najważniejsze!

      Kisame taki nieogolony! Mrrr sexi ja to bym się o niego ocierała...tylko potrzebna mi drabina, bo ja w porównaniu z nim, to taka malutka jestem.

      Kisame kocham cię! Niechaj wszyscy mieszkańcy ziemskiego ula o tym wiedzą!

      "Ziemski ul" tak transformersów się naogladałam.

      Wybacz ale musiałam! XD

      Usuń
    3. Kisame nieogolony to Nami szczęśliwa, zapamiętane!
      Spoko, spoko, Twoje przemyślenia są... ciekawe :D

      Usuń
  3. ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    Mogłabym praktycznie wyprodukować cały komentarz takich serduszek, bogowie nawet nie potrafię opisać jak bardzo jara mnie to co dzieje się w tym rozdziale *.*
    Zacznę może od tego, że.... pewnie znasz grę Alice Madness Returns, no nie? Buzia Kity w zakładce bohaterów to fragment foty Alice którą wyczaiłam na googlach, no i jakby dopiero teraz oświeciło mnie, że Kita jest sama taką zagubioną Alicją. Jej sny to takie makabryczne obrazy z tej gry, a Rimo.. no cóż Cheshire Cat? :D Na dodatek sam twój avatar i opis. Skąd taka słabość do tej bajki?
    No ale wracając do rozdziału.
    'To zawsze chodziło o ciebie'... no bogowie *.* nie potrafię się skupić i porządnie skomentować jednego fragmentu, wiedz po prostu że ta notka zrobiła na mnie piorunujące wrażenie i jest absolutnie najlepszą na świecie. Ten sen.... kurva nie umiem się wysłowić xD tyle myśli mi krąży po głowie a nie umiem ich porządnie opisać i przelać na klawiaturę... w każdym bądź razie... WOW. Nie spodziewałam się że ten cały ZŁY okaże się jednak całkowicie DOBRY, bo jest przecież samą Kitą. Szaleństwo Temko, fragment Rimo no i ten zielono płaszczy? Nie mam pojęcia jak masz zamiar rozwinąć wszystkie tajemnice i zakończyć wątki w dziewięciu rozdziałach, ale chętnie się tego dowiem :D a jeśli przez przypadek ich liczba wzrośnie, to będę więcej niż szczęśliwa.

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O taaak, ktoś zna tą grę ♥♥♥♥♥♥♥♥♥ Powiem Ci, że znalazłam ją może z rok temu i zakochałam się w niej (tzn. w filmikach, bo samej gry nigdy nie zakupiłam z powodu braku czasu na cokolwiek :<). No i tak sobie pomyślałam - kurcze, gość musiał być zajebiście pomysłowy. A potem pomyślałam o czymś podobnym no i wyszło coś takiego :3 Rimo może nie do końca taki Cheshire, bo jego to już wgl bałabym się tykać (taka świętość ;_;) no ale pewne elementy może ma. No i jeszcze stwierdzenia ludzi, że gdyby Alicja była postacią prawdziwą to z pewnością miałaby schizofrenie czy inną chorobę psychiczną i to mi się mega spodobało ^^ (znaczy samo to stwierdzenie szaleństwa). Jakoś tak zawsze miałam słabość do tej bajki, potem jeszcze po filmie i grze - inspiracja gotowa :D
      A skąd Ty znasz tą grę? :>
      Jejku, cieszę się z takich pozytywnych komentarzy, serio *-* Zły jest Dobry, hm, chyba o to właśnie chodziło, taki mały element zaskoczenia. Sama staram się nie popełnić jakiejś gafy, a nie chciałabym znów wszystkiego bardziej komplikować, więc wszystko będzie się powoli rozwiązywać. O zielonych płaszczach była już gdzieś mowa ^^
      Dzięki wielkie i pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Ja też w nią nie grałam, ale same foty tak mnie jarają, że nie ma bata muszę się kiedyś na nią szarpnąć :D GENIALNY pomysł (filmików nie oglądałam, ale chyba szybko to zmienię :D)
      Mam tendencję to wpisywania różnych dziwnych słów do wyszukiwarki google grafiki i potem ściągam na komputer masę fot (o wirusach nie wspominając) najczęściej są to zdjęcia jakichś animowanych lasek i takie tam, boże mam pełne foldery obrazków xD no i kiedyś znalazłam taką Alicje i gdzieś w tagach była nazwa tej gry, wpisałam w google i się dosłownie zakochałam :D
      Osobiście też posiadam ukochaną bajkę Disney'a - Herkules ♥♥ o bogowie, mogę oglądać miliard razy i nigdy mi się nie znudzi.
      No to akurat mnie nie dziwi, mam tendencję to zapominania szczegółów z poprzednich rozdziałów xD jak ogarnę czasu to poszukam co tam o tych zielonych gościach już było

      Buziaki ♥

      Usuń
    3. No to oglądaj, oglądaj, bo naprawdę się opłaca :D Szkoda tylko, że wszystko w wersji oryginalnej (głosy to spoko, naprawdę super, ale przynajmniej napisy przydałyby się po polsku, bo nie wszystko da się zrozumieć ;_;)
      Weź, ja też mam taki komputer zapchany wszystkim - pulpit to mam już chyba cały zapełniony, nie wiem co gdzie jest ._. ale jak widzę jakiś fajny obrazek to muszę go zapisać, taki instynkt XD
      Herkules, dżisas, pamiętam to! Uwielbiam jeszcze Mulan, ale jakoś tak Alicja to moja ulubiona :3 chociaż lepsza o wiele książka, bo w bajce zjebali Kota no i wiele innych rzeczy :C
      Chyba powinnam sobie zacząć rozpisywać te wszystkie wątki, serio :o
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Kiedy nowy rozdział!? Ja chcem Kisame dużo Kisame...

    Nami...Hoshigaki Nami xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualnie raczej brak mi czasu, więc nie mam pojęcia kiedy :c
      Oj, Nami, mogłabym zadać Tobie to samo pytanie bo dawno u Ciebie nic nie widziałam!

      Usuń
    2. Cichaj właśnie piszę xD

      Usuń
    3. I widzisz ja jestem pierwsza xD U mnie nowy rozdział!

      Usuń
  5. Witam, witam :D należy ci się ogromne przepraszam z mojej strony, wszakże komentuję po niemalże miesiącu opóźnienia… wybacz, cały miesiąc miałam jakiś taki zje*any i dopiero po weekendzie odżyłam :) i teraz mam nadzieje nie prędko się opieprzać choć wakacje nadchodzą i to raczej będzie trudne… no nie ważne ;)
    Przechodzę do refleksji nad rozdziałem :D
    Na początek wspomnę, że kocham czytać te twoje dopełnienia w opisach, w sensie chodzi o o, że tak ładnie układasz zdanie np. „… serce nerwowo galopować…” inni by napisali coś w stylu zaczęło bić coraz szybciej, a ty stosujesz tu jakiś metafor czy czegoś i naprawdę ładnie to brzmi, wygląda i jest po prostu wspaniałe ^^
    Uhuhu, Temko dostała jakiegoś dziwnego ataku, aż mnie korci o co dokładnie jej chodziło, co grozi Kitcie? Ale tego pewnie niedługo się dowiemy ;) Hidan tai zatroskany o Temko <3 no, ale od samego początku jakoś się dogadywali – ciągnie swój do swego :P Lider chyba teraz zaczyna się zastanawiać czy przyjęcie Kity było dobrym pomysłem, w ogóle zauważyłam, że to nie pierwszy raz, gdy Kita zwróciła uwagę na jego stan zdrowia – ma to jakieś znaczenie? ;) Misja z dziewczynami i wykonuje ją Hidan z Kakuzu? Tylko? Współczuję dziewczynom :P ciekawa jestem przebiegu tej misji ;)
    Ten sen… czyli jej podświadomość starała się ją chronić? Dobrze myślę? Cóż, chyba brak koszmarów jest dla niej i tak wielką ulgą, bo chyba lepiej zmierzyć się z kimś w prawdziwym świecie, a nie w koszmarach… no dobra może nie jest lepiej, ale wiesz o co mi chodzi? Wytłumaczyłabym to, ale nie potrafię xD lepszy realny, niż wyimaginowany, o! w sensie prawdziwemu można stawić czoła… w mojej głowie brzmi to lepiej xD
    Och, Kisame jest tai miły dla Kity xD co jest w sumie dziwne, ale chyba większą rolę odgrywa tu jego znajomość z Rimo ;) fajnie, że jej pomaga i chyba raczej nie okaże się oszustem, bo jakby się okazał to muszę powiedzieć, że świetnie gra i nawet ja bym się przy nim skuła :P Ciekawe czy Lider da się oszukać.
    Propos Rimo, ciekawe w czyje wpadł ręce? W ogóle ta samotna wyprawa, była naprawdę wielkim poświęceniem, skoro ta cała ich rada mogłaby go zabić… no i jeszcze fakt, że miał zamiar wrócić do Kity – najs, najs :D cieawe ja sprawy dalej się potoczą :)
    Tyle ode mnie, pisz szybciutko następny rozdział ;D
    Życzę dużo weny, czasu i ochoty ;) ;*
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wakacje to korzystaj (przy odpoczynku możesz coś oczywiście napisać, bo będę się upominać XD)!
      Jej, dzięki, w życiu bym się nie spodziewała że ktoś uzna to za coś szczególnego :3 Ale świetnie to słyszeć (czytać ;_;)
      Hidan i Temko - zawiła historia, jakoś się wyjaśni, ale racja - oboje trochę psychiczni XD Stan zdrowia ma spore znaczenie, w końcu Lider pracuje bez przerwy i nawet on się męczy. Zobaczymy, na razie staram się nie pogubić w tym wszystkim, także no... :D
      Rozumiem, rozumiem. Trochę to upierdliwe kiedy w śnie nic nie możesz zrobić, tylko patrzeć i się z tym zgadzać (no chyba, że świadomy sen, to jest super! szkoda tylko, że rzadko miewam ;_;)
      Każdy w Akatsuki ma jakieś maski, więc chyba wszystkiego można się spodziewać. Chyba Kita zbyt szybko niektórym zaufała :c
      Dzięki wielkie i również pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Ach, tyle się działo w tym rozdziale, że nie wiem nawet, co powiedzieć! Zacznę więc może od przeproszenia, że komentuję tak późno. Koniec roku szkolnego robi swoje.
    Ta akcja z Temko... mistrzostwo! Zrobiłaś z wiecznie wesołej i z deka nienormalnej dziewczyny obłąkane i przerażone zwierzę... ten kontrast idealnie podkreślił powagę tej sytuacji, nie wyobrażam sobie, żeby to mógł być ktoś inny!
    Misja Kity z Hidanem, Kakuzu i Konan? Ciekawa jestem, jak to się skończy i co z tego wyniknie. Ale skoro Lider jest tak bardzo pewny swoich słów, to pewnie wie, co robi. Zresztą, to jest Lider. Dobrze, że postanowił się jednak o Kitę zatroszczyć.
    Sen z kolei napełnił mnie jakiegoś rodzaju smutkiem, przypomniał mi trochę koniec Itachiego i moment, w którym dowiedziałam się, że wszystko, co robił, robił dla bezpieczeństwa Sasuke, skazując się na nienawiść. Zły wcale nie wydawał się taki zły, a ta dziewczynka o czarnych włosach była bardzo ciekawym elementem. I cała wizja ogólnie była wspaniała!
    Biedny Rimo! Nie mam pojęcia, do kogo może należeć zielony płaszcz, ale mam nadzieję, że mojemu ulubionemu kotu nic się nie stanie i wróci bezpiecznie do Kity! Nurtuje mnie też związek między nim a dziewczyną. Jest jakimś opiekunem? I na jakich zasadach koty (czy też inne zwierzęta) są przydzielane ludziom? Mam nadzieję, że kiedyś powiesz nam o tym więcej!
    Życzę Ci więc mnóstwo czasu i weny, i czekam na następny rozdział!
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas poprawiania ocen, nie? Wiem coś o tym :c
      Dziwna przypadłość Temko będzie wyjaśniona w następnych rozdziałach, mam nadzieję, że sprostam zadaniu :D
      Co się Liderowi dziwić, ma pod nosem świetnego medyka - kto rozsądny by tego nie wykorzystał? Pewnie nie spodobała by mu się perspektywa Kity z wyrwanym sercem ;_;
      Nie przypominaj mi proszę o Itachim, bo z miejsca robi mi się smutno. Bardzo. Trudny temat z klanem Uchiha, ale to nie to opowiadanie. Rimo jak to Rimo musiał wpaść w jakieś kłopoty. A wszystko postaram się wyjaśnić w następnych rozdziałach :3
      Dziękuję bardzo i również pozdrawiam ;*

      Usuń
  7. Jeżeli mam być szczera, to z Twoim blogiem po raz pierwszy spotkałam się bardzo, bardzo dawno temu. Zaczęłam czytać, ale jako, że jedyne anime, które miałam wtedy na koncie to bodajże Naruto, Toradora i SAO, to gadający kot trochę mnie przestraszył... a potem obejrzałam Fairy Tail xD Nie wiem czy oglądałaś, jeśli nie powiem tylko, że tam koty są na porządku dziennym i są po prostu genialne. Uwielbiam je xD W każdym bądź razie, szukałam ostatnio czegoś do poczytania i przez przypadek znalazłam się tu po raz kolejny.
    No i jestem po prostu oczarowana! Naprawdę jesteś zajebista, dziewczyno! Te sny... Ah, ja przeważnie mam słabość do takich psychicznych rzeczy, więc dostajesz plusa wielkiego, jak ego Sasuke (a to już coś!). Postać Złego mnie trochę drażniła przez te wypadające zęby brrr nie lubię tematów związanych z zębami. Mam po prostu złe wspomnienia (czyt. wizyty u dentysty w wieku 7 lat *.*).
    Za sposób przedstawienia Akatsuki mam ochotę Ci bić brawa. Kisame - jest genialny. Jego teksty czasem potrafiły mnie powalić na podłogę. Szczególnie jego kłótnie z Rimo. Jak można się kłócić z kotem tak btw? To musiało fajnie wyglądać xD A właśnie! Rimo, pomimo początkowej niechęci, jest teraz jedną z moich ulubionych postaci. Nawet próbuję przekabacić kuzynkę, żeby tak nazwała kotka, bo ostatnio dostała. Nie masz nic przeciwko? xD Ah no i Temko. Taka słodka psychopatka. Uwielbiam gościówkę. Powiem Ci, że aż mnie ciarki przeszły, jak jej odbiło w tym rozdziale. Ona jest boska. Akcje z jej udziałem są mistrzowskie. Dobra! Teraz nadszedł czas na główną bohaterkę. Nie martw się... Ją też lubię. Prawda jest taka, że ja tu wszystkich lubię. Kita ma moje uznanie za jej medyczną technikę. Fajnie to wymyśliłaś tak btw. Nie jest jakaś w cholerę silna, bo nie może leczyć samej siebie, ale nie jest też do bólu słaba w końcu dała radę uleczyć Konan!
    Te 16 rozdziałów minęło mi jak z bicza strzelił. Ja chcę więcej! Chcę więcej Temko! Więcej romansu między Kitą a Deidarą! Więcej świetnych tekstów Kisame! Więcej historii Kity! Więcej chorych sytuacji z Hidanem (kolejny psychol! xD)! Więcej informacji o porywaczach Rimo! I jeszcze raz więcej Temko! W skrócie... Chcę nowy rozdział! I to jak najszybciej!
    Pozdrawiam Cię serdecznie i weny życzę! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! Bardzo się cieszę, że jednak tutaj powróciłaś i to świetnie, że Ci się spodobało :3 Nie oglądałam Fairy Tail, może się skuszę, bo coraz więcej osób uważa to za coś zajebistego XD No i są tam gadające koty? Muszę obczaić!
      Cóż, staram się tutaj utrzymać ten psychiczny klimat, nie mam pojęcia jak to wychodzi, ale skoro się podoba - świetnie ^^. Też nienawidzę dentystów, sam zapach w tym gabinecie mnie odstrasza, a tak naprawdę za niedługo powinnam tam zagościć ;__;
      Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Naprawdę się cieszę, że nie spaprałam sprawy z bohaterami, bo każdy z Akatsuki jest tak złożony, że wypadałoby nad nim pomyśleć chwilę dłużej. Nie mam nic przeciwko, jestem raczej zaszczycona że ktoś nazwie kota po tym wrednym kocisku :D Temko to taki dodatek, który ja osobiście też uwielbiam, bo tutaj nie muszę pamiętać o jakiejkolwiek przeszłości czy zachowaniach, skoro nie występowała w mandze czy anime.
      Kurcze, teraz będę musiała się bardziej sprężyć, niestety mam jakiś dziwny zastój co do tego bloga, także będziesz musiała uzbroić się w cierpliwość :c
      Dziękuję za tyle miłych słów i również pozdrawiam ;3

      Usuń
  8. e ziombel ;c
    no niby widzę tę trzydziestkę po prawej, ale mogłabyś się pośpieszyć z tym rozdziałem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ziomuś, staram się, naprawdę się staram ;c
      mogę ci napisać to samo!

      Usuń