Rozdział 5
Pierwsze kroki
-
Czy on czasem nie powiedział, że ktoś ma po nas przyjść? - zniecierpliwiona
nuta w głosie Rimo rozniosła się echem po korytarzu, w którym oprócz nas nie
było żywej duszy.
Staliśmy w
tym samym miejscu od ponad dwudziestu minut, ale wydawało mi się, że minęła już
cała wieczność. Dziwne znaki na ścianach uporczywie zawracały mi głowę,
nieprzyjemnie rażąc moje przekrwawione oczy. Przetarłam je kilka razy, lekko
się krzywiąc.
- Poczekajmy jeszcze trochę. To w końcu nie
hotel, a wątpię, żeby dla seryjnych morderców oprowadzenie dziewczyny z kotem
po organizacji było jakąś emocjonującą rozrywką.
- Co nie zmienia faktu, że stoimy tutaj już ponad kwadrans.
- Co nie zmienia faktu, że stoimy tutaj już ponad kwadrans.
Westchnęłam
ciężko i oparłam się plecami o lodowatą ścianę. Rimo wbijał uporczywie wzrok w
lśniącą podłogę, ale wydawał się czymś przygnębiony, a nawet i może zmęczony.
Założyłam opadający kosmyk ciemnych włosów za ucho.
- A może
zechcesz mi wyjaśnić, jak to się stało, że nagle znasz członków Akatsuki, a
nawet samego Lidera?
Kot
podniósł wzrok, a w jego żółtych oczach dostrzegłam chłód. Wzdrygnęłam się,
zaskoczona nagłą zmianą w jego postawie. Tak czy inaczej, musiałam być twarda.
- Co masz
na myśli? - przeciągnął się leniwie, wyciągając swoje zaniedbane łapy do
przodu. - Tylko o nich słyszałem. Jasne, znam Kisame, ale to długa historia. A
teraz raczej nie mamy czasu do pogawędek.
- A kiedy będzie? - prychnęłam zirytowana, na
kilka sekund chowając twarz w dłoniach. - Jakbyś nie zauważył, właśnie
zgodziłam się na pracę dla lidera Brzasku, czyli przywódcy najgroźniejszych
morderców świata. Teraz jest chyba najodpowiedniejszy czas na rozmowę.
Rimo
zesztywniał i spojrzał na mnie z dziwną obojętnością.
- To była
twoja decyzja. Zrobiłaś to, nawet nie pytając mnie o zdanie.
Nagle
zalała mnie fala złości. Czy on niczego nie rozumiał?
- O czym ty
pieprzysz? - z wściekłości podniosłam się na równe nogi. - Zrobiłam to, bo to
było słuszne. Nigdy nie mieliśmy się gdzie podziać, codziennie musiałam cię
opatrywać i sprzątać po twoich pierdolonych walkach, a ty nawet nie okazujesz
mi podziękowania. Teraz mamy gdzie mieszkać, możemy być bezpieczni!
- Bezpieczni
wśród zgrai poszukiwanych ninja? Wybacz, Kita, ale to raczej nie jest miejsce,
w którym chciałbym spędzić resztę swojego nędznego życia.
Zaśmiałam
się gorzko, bez krzty rozbawienia.
- Bardzo mi
przykro, Rimo, że nie spełniam twoich oczekiwań i zachcianek. Nie chciałam
uczynić twojego życia nędznym.
Po tych
słowach zapanowała cisza. Czułam, jak moje serce wali w oszałamiającym rytmie.
Kto jak kto, ale ten kocur potrafił doprowadzić mnie do białej gorączki.
Szczególnie w takich sytuacjach, jak ta.
Mój towarzysz już zaczerpnął powietrza,
aby – jak sądziłam – wygłosić mi kolejne kazanie, ale nagle w korytarzu
usłyszeliśmy kroki. Odwróciliśmy się w stronę, z której dochodził hałas, ale
było tam kompletnie ciemno. Nerwowo przełknęłam ślinę, i z oporem podeszłam do
opanowanego już Rimo.
Nagle zza zakrętu
wyłoniła się niewysoka, blada postać.
- A więc to
wy jesteście nowymi członkami? - jej wesoły głos mocno kontrastował się
otoczeniem i panującą atmosferą.
Dziewczyna
wyglądała zadziwiająco młodo, musiała być w moim wieku lub odrobinę młodsza.
Jej luźna kremowa sukienka sięgała do kolan, a od nadgarstków do łokci
zawieszone były bransolety z nieznajomymi dla mnie znakami. Uśmiechała się
szeroko, idealnie wybielonymi ząbkami, a jej długie, jasnoniebieskie włosy wiły
się swobodnie po szczupłych ramionach, w końcu kończąc się w okolicach bioder.
Jej niebieskie, wpadające w zieleń oczy patrzyły na mnie z nadmierną
ekscytacją.
Wcale nie
wyglądała na mordercę. A jednak...
- Jestem Temko, Nazura Temko i mam zadanie oprowadzić was po naszej cudownej mieścinie! - wyciągnęła w moją stronę dłoń, którą z niepewnością uścisnęłam.
- Jestem Temko, Nazura Temko i mam zadanie oprowadzić was po naszej cudownej mieścinie! - wyciągnęła w moją stronę dłoń, którą z niepewnością uścisnęłam.
- Kita. A
to jest Rimo – kciukiem wskazałam na kota, który przypatrywał się nowej
znajomej z niesmakiem.
- Miło was
wreszcie poznać! Krąży o was dużo opowieści – nim zdążyłam cokolwiek
powiedzieć, ona już odchodziła, pewnie licząc na to, że pójdziemy za nią.
Cóż,
mieliśmy inny wybór? Szybko podbiegłam do Temko, starając się dorównać jej
szybkim krokom.
- Moim
zdaniem powinno być tutaj bardziej kolorowo – mówiła tak szybko, że naprawdę
trudno było ją zrozumieć. - Mówi się, że ciemne kolory są dla ludzi niezdrowe,
oczywiście chodzi o psychikę... Podobno łatwiej popaść w depresję. Ale nam to
nie grozi, prawda?
Puściła do
mnie oczko, a potem wybuchła beztroskim śmiechem. Rzuciliśmy sobie z Rimo
zmieszane spojrzenia. Kim do cholery była ta dziewczyna?
Zaczęliśmy
się wspinać po schodach, ale tym razem były ozdobione ciemnoniebieskim dywanem.
Zaczynało robić się coraz cieplej, przez chwilę myślałam, że przez ciągle
zmieniającą się temperaturę zaraz zemdleję. Jednak dziewczynie zdawało się to
wcale nie przeszkadzać.
- Nasze
pomieszczenia zajmują piętro, parter lub, jak ja to zwykłam nazywać, brudną
piwnicę zamieszkuje Lider – zamyśliła się na chwilę, robiąc poważną minę. -
Niestety, nie jest zbyt towarzyski... Ale komu się dziwić, ma tyle spraw na
głowie!
Westchnęła
ciężko, znów przyśpieszając kroku. Korytarz ciągnął się w nieskończoność, ale
wyglądał jak zwykły przedsionek. Panele, lśniąca podłoga, w każdym kącie stała
doniczka z całkiem zadbanymi roślinami.
- To ja je
tutaj przyniosłam – Temko z miłością pogładziła liście kwiatka. - Gdyby nie ja,
w tej mieścinie byłoby ciemno, brudno i nieprzyjemnie! A tak, to przynajmniej
wnętrze jest przyjemne dla oka...
Uniosłam
brwi w geście zdziwienia. Jak taka miła, energiczna i rozgadana dziewczyna
mogła być poszukiwanym ninja?
- Pozory
mylą – szepnął Rimo, jakby czytając mi w myślach.
Uniosłam
kącik ust w czymś w rodzaju uśmiechu.
- Tutaj
mamy kuchnię – Temko skręciła w lewo, a moim oczom ukazało się wielkie, całkiem
nieźle urządzone pomieszczenie.
Kuchnia
zawierała stół, kilka krzeseł, parę blatów, kuchenkę i dziwnie warczącą
lodówkę.
I co
najdziwniejsze, okno.
- Chwila –
przystanęłam zdezorientowana, pytająco wpatrując się w widok za oknem. Kilka
uschniętych drzew i kupa ziemi, ale jednak wpadało światło. - Jak to możliwe,
że jesteśmy pod ziemią, a przez okna wpada tutaj światło?
Dziewczyna
uśmiechnęła się szeroko i położyła ręce na biodrach.
- To
wszystko: kamienne schody, ukryte tunele i pustkowie wokół, to tylko justu
Lidera. Jest bardzo silny, więc bez problemów wpływa na umysły ludzi. Zwłaszcza
z taką techniką. Tak naprawdę nikt nie ma pojęcia co jest prawdziwe, a co nie,
więc wszyscy wolą uważać.
Jeśli
potrafił stworzyć tak dobrą iluzję, był bardzo silny. Świadomość znajdowania
się „na zewnątrz”, wydała się wtedy zadziwiająco pocieszająca.
- Chodźmy
dalej! - pchnęła drzwi do pokoju obok, radośnie wskakując do środka. - To jest
salon, lub jak to mówią inni – zwykły pokój do zwykłych czynności. Tutaj możesz
siedzieć, rozmawiać, odprężyć się... Mamy nawet małą biblioteczkę, jeśli
chciałabyś sobie kiedyś poczytać?
Lekko
pokręciłam głową. Naprawdę nie sądziłam, żebym miała czas się „odprężyć”.
Przynajmniej nie w tym miejscu.
- O! -
Temko przyłożyła dłonie do zarumienionych od szczęścia policzków. -
Najważniejsza sprawa!
Bez pytania
pociągnęła mnie za rękaw płaszcza, by potem jak szalona przecisnąć się przez
kolejne drzwi.
Jednak to
pomieszczenie było inne. Ciemne ściany, okno znajdujące się na suficie i
mnóstwo półeczek z ziołami, buteleczkami i różnymi lekami. Biblioteczka, która
przechylała się pod dziwnym kątem, była zapełniona medycznymi księgami, a w
lewym rogu znajdowała się kanapa.
Temko
stanęła na środku pomieszczenia, rękami pokazując cały pokój.
- To twoja
mała pracownia. Znajdziesz tu wszystko co potrzebne, wiesz, do uzdrowienia... -
zawahała się na chwilę, jakby rozważała dalsze słowa. - Tego, kogo chce
przywrócić Lider.
Podeszła do
mnie, kładąc na mojej dłoni niewielki, srebrny kluczyk.
- To twoje
małe medyczne królestwo, a więc należy tylko do ciebie.
Uśmiechnęła
się szeroko, a potem znów ciągnąć mnie za sobą, wyszła z pokoju.
Rimo
chrząknął cicho, najwyraźniej zażenowany naszym turystycznym obchodem. Szybko
rzuciłam mu spojrzenie typu: „Nie zaczynaj, dopóki jest jeszcze miła”.
Znów
znalazłyśmy się w korytarzu, a potem szybkim krokiem zeszliśmy dwa piętra w
dół. Chwilami światło traciło swoją ostrość, ale nie było tak źle. Z
porównaniem do zakątka Lidera, było tutaj jak w raju.
Ponownie
wydawało mi się, że korytarz ciągnął się w nieskończoność, ale wolałam się nie
odzywać. Nawet nie miałam na to siły.
Nagle w
pokoju, obok którego przechodziliśmy, rozległ się krzyk frustracji i liczne
przekleństwa. Temko zatrzymała się gwałtownie, a ja razem z Rimo podeszliśmy do
niej.
W tym samym
momencie ciemnobrązowe drzwi, które jeszcze przed sekundą dzielnie pełniły
swoją funkcję, znalazły się po przeciwnej stronie korytarza, tworząc w ścianie
olbrzymią dziurę. W powietrze uniósł się kurz i pył, który nieprzyjemnie
drażnił moje nozdrza.
Obok nas
pojawił się wysoki mężczyzna, który przez swoje ramię miał przerzuconą jakąś
kobietę. Pierwsze co zauważyłam to krew – mnóstwo krwi. Był nią oblepiony
zarówno mężczyzna, jak i nieprzytomna kobieta.
- Hidan, co
się stało? - Temko podeszła trochę bliżej, z troską wpatrując się w
rozwścieczonego samca.
- To głupie
babsko nie nadało się na ofiarę dla mojego Pana! - krzyknął, z furii zaczynając
wymachiwać rękoma. - Jashin zasługuje na to, co najlepsze, a to gówno nic nie
dało! Pierdolona dziwka!
Rzucił
ciałem dziewczyny tak mocno, że wylądowała w odległym kącie korytarza. Rozległ
się głośny huk, a potem milion przekleństw mężczyzny.
- Hidan – moja przewodniczka delikatnie
położyła swoją dłoń na jego szkarłatnym ramieniu. Wyglądała jak niewinny anioł,
a on jak zdruzgotany szatan. - Wiesz, że nie wolno ci się tak denerwować i nie
wolno denerwować Lidera. Trzeba będzie naprawiać i drzwi, i ścianę już po raz
czwarty w tym tygodniu. Po co masz płacić karę za taką głupotę?
Hidan
jeszcze trochę pobluźnił, ale najwyraźniej przemowa Temko go jakoś uspokoiła.
Zadziwiające, jaki wpływ na tak groźnego mordercę miała ta dziewczyna.
Naprawdę, kim ona była?
- A skoro
już się uspokoiłeś, chciałabym ci kogoś przedstawić – uśmiechnęła się
zachęcająco, odwracając się w moją stronę. - To Kita, nasza nowa współlokatorka
i wynajęty przez Lidera medyk.
Dopiero
kiedy spojrzenie fioletowych tęczówek mężczyzny padło na moją twarz,
uświadomiłam sobie, że był całkiem przystojny. Siwe włosy, ze starannością zaczesane
do tyłu, wyginające się w uśmiech wargi i wysokie kości policzkowe. Tylko w tym
spojrzeniu było coś... coś niosącego zniszczenie. Tak, jakby ten koleś
rzeczywiście wiedział, że nic nie może go zniszczyć.
- Wyglądasz
strasznie młodo – bez najmniejszego skrępowania lustrował mnie od góry, do
dołu. - No cóż, być może na coś się nadasz. Widzę, że masz ze sobą kotka. Jak
miło.
Rimo od
razu się zjeżył.
- No
widzisz. A spotkanie z tobą nie było za bardzo miłe – fuknął na niego spod
nosa, a ja przeklęłam go w duchu. Cholera, musiał robić sobie wrogów w pierwszy
dzień?
Hidan
roześmiał się wesoło, przykucając tak, że byli z kotem na tym samym poziomie.
- Zadziorny
– mierzyli się ostrymi spojrzeniami, jednak siwy mężczyzna wyglądał na bardziej
rozbawionego. - Twoja pani też jest taka?
Podniósł
się jakby od niechcenia, a potem rzucił mi olśniewający uśmiech.
- Hidan
jestem – mrugnął zachęcająco, a ja miałam ochotę przewrócić oczami. - Podałbym
ci rękę, jak prawdziwy dżentelmen, ale jak sama widzisz... Ręce mam we krwi.
A potem
podszedł do nieprzytomnej kobiety, brutalnie przerzucił sobie ją przez ramię i
westchnął ciężko.
- A teraz
jak na dżentelmena przystało, zakopię te zwłoki w jakimś milusim miejscu.
Temko
popatrzyła na niego groźnie, ale on się tylko skrzywił.
- No nie
patrz się tak na mnie, ona już nie żyje! Myślisz, że kopałbym ją żywcem? O
Jashinie, mam serce! - mrugnął do nas, a potem pogwizdując, zniknął gdzieś w
ciemnościach korytarza.
Zapanowała
cisza. Wpatrywałam się w zniszczoną ścianę i zaschniętą na podłodze krew. Czy
jeszcze przed chwilą uważałam to miejsce za raj?
- Jest
strasznie impulsywny – Temko podrapała się w kark, obdarowując mnie
przepraszającym spojrzeniem.
- Mam
nadzieję, że kiedyś wybuchnie – warknął Rimo i nie odwracając się, pewnym
krokiem ruszył przed siebie.
***
- A to twój pokój. Mój znajduje się pięć drzwi dalej, więc jak będziesz miała jakieś pytania, wpadaj!
Temko poklepała mnie po ramieniu, a chwilę
potem odeszła z wesołym uśmiechem.
- Czy
tylko mnie wydaje się to chore? - Rimo przysiadł w progu. - Psychopatyczny
morderca przyjaźni się z przesłodzoną lalunią. O Boże, w co myśmy się
wpakowali?
Postanowiłam zignorować jego słowa. Zamiast tego weszłam do mojego nowego
pokoju i zamykając drzwi, na oślep szukałam włącznika światła.
Kiedy pokój
oświetliło światło, aż zmrużyłam oczy. Blask zwisającej z sufitu lampy boleśnie
atakował moje oczy.
Pokój był
naprawdę w porządku. Dosyć spore łóżko, które znajdowało się pod niewielkim
oknem wyglądało na całkiem solidne. W lewym rogu pokoju stało biurko, do
którego starannie przysunięto krzesło. Z daleka zauważyłam kilka książek,
leżących w niedomkniętej szufladzie. Po prawej stronie znajdowały się dosyć
prowizoryczne drzwi, które zapewne prowadziły do mojej osobistej łazienki. Cóż,
byłoby dosyć dziwnie, gdybym dzieliła toaletę z mordercami...
Z
westchnieniem podeszłam do ciemnobrązowej szafy, której drzwiczki były
ozdobione złotawą literą „S”. Szafa wydała niezadowolone dźwięki, kiedy
uchyliłam drzwi.
Ku mojemu
zdziwieniu zauważyłam wiszące na wieszakach ubrania. Były to głównie bluzy,
koszule, spodnie i parę spódnic w ciemnych kolorach – większość czarnych, kilka
szarych i parę granatowych. Na dnie szafy leżała ułożona bielizna.
Wszystko
wydawało się zaskakująco pasujące do mojej sylwetki. Czyżby Temko miała z tym
coś wspólnego?
Na górnej
półeczce w szafie znalazłam szczotkę do włosów, a nawet trochę kosmetyków. Nie
pamiętam, kiedy ostatnio się malowałam...
- Wszystko
jest dziwnie poprawne, prawda? - Rimo, który już zdążył rozsiąść się na łóżku,
podejrzanie przypatrywał się pomieszczeniu.
Bez
pośpiechu położyłam się obok, z ulgą stwierdzając, że materac był całkiem
wygodny.
Zapanowała
przyjemna dla ucha cisza. Leżeliśmy wyciszeni rozmyślając nad tym, co mogło się
zdarzyć.
Czy ja naprawdę miałam zamiar żyć w tym
miejscu? Pomagać Liderowi najgroźniejszej organizacji na świecie? To wszystko
wydawało się abstrakcją, gdy uświadomiłam sobie, że zaledwie dzień wcześniej
nadal mieszkaliśmy w naszym walącym się domku.
-
Przepraszam – głos kota brzmiał teraz łagodnie, niemal kojąco. - Za to co
mówiłem wcześniej. Nie powinniśmy się kłócić, tylko trzymać razem. Zwłaszcza
teraz.
- Ja też
przesadziłam – mruknęłam, delikatnie drapiąc go za uchem. Moje oczy stały się
dziwnie klejące. - Jestem wykończona. Możemy zająć się sprostaniu temu świata
później?
Rimo zaśmiał
się cicho, kładąc głowę na moim brzuchu.
- Nie ma
problemu.
A potem, pierwszy raz od parunastu dni,
zasnęłam bez najmniejszych problemów i wciąż powracających koszmarów.
______________________
No i oto kolejny rozdział. Wybaczcie, ale coś ostatnio psuje mi się z tymi wszystkimi programami, musiałam zainstalować jakiś nowy program do pisania (jest chujowy) no i ogólnie jest teraz chujowo. Jeszcze problemy z netem, łoboże.
No, ale udało mi się dodać piąty rodział, mam nadzieję, że się spodoba. Enjoy!
Coś długo mnie tu nie było bo komputer się zepsuł ;/ Opowiadanie się rozkręca w ciekawy sposób :) Mam nadzieje, że nadal będzie tak fajne jak teraz :D Wkurza mnie tylko Rimo , strasznie irytujący i pyskaty kocur :P Ale i tak uwielbiam twoje notki już :) Życzę weny :*
OdpowiedzUsuń~Tamara
Wielkie dzięki, takie słowa motywują. :) A Rimo jak to Rimo, musi sobie trochę ponarzekać i popyskować.
UsuńWreszcie dotarłam i przeczytałam, z miejsca przepraszam, że zajęło mi to tak dużo czasu, ale w końcu.. liceum.
OdpowiedzUsuńOd razu spodobało mi się imię głównej bohaterki 'Kita' kojarzy mi się cóż.. z kotem :D ogólnie bardzo ją polubiłam, no i myślę, że dogadałaby się z moją Aną xD wyczekuję każdej wzmianki na temat jej przeszłości, zabójstwo klanów mówisz? Czyżby maczała w tym palce?
Rimo też jest fajny, podoba mi się ta więź, która jest między nimi. Zastanawiam się nad tym kim on w ogóle jest, gdzieś we wcześniejszych rozdziałach wspominałaś coś o jego kraju/królestwie, no coś w tym stylu. Może summon? Chociaż nie bo spotkali się gdzieś tam jak Kita miała 8 lat.. no w każdym razie jego też jestem strasznie ciekawa ;D
Temko.. jest irytująca jak cholera xD po tym jednym rozdziale z jej udziałem przedawkowałam cukier kilkukrotnie, normalnie nie wiem jak oni z nią tam wytrzymują.. chociaż to nie zmienia faktu, że też mnie intryguje. Cholera, dziewczyno nie bądź taka tajemnicza :D
Moja perełka - Hidan ♥
Przedstawiłaś go genialnie, padłam jak Kita nazwała go 'samcem' i wgl miał boskie teksty xD mam nadzieję, że odegra jakąś większą rólkę u ciebie, bo świetnie ci wychodzi, a poza tym tajemnicą nie jest, że go uwielbiam xd
Podobała mi się ta taka.. 'pokorność' Lidera gdy prosił Kite o uzdrowienie ważnej dla niego osoby, czyżby chodziło o Konan?
Jeszcze dwa moje ukochane przystojniaki - Itachi i Deidara. Itacz jak to Itacz, milczy ale świetnie wygląda, a Dei był po prostu uroczy. Jestem ciekawa ich min Dei'a i Kity kiedy się spotkają w siedzibie :D
A no i jeszcze o Kisame bym zapomniała, też ma boskie teksty i ogólnie sposób bycia.
A teraz tak bardziej ogólnie.
Piszesz bardzo fajnie i przyjemnie, podobają mi się twoje opisy. Chociaż czasami zdarzają się powtórzenia. Odrobinę gorzej jest z dialogami, bo choć teksty jak już wspominałam, są udane, to czasami wydają się trochę nienaturalne. Weźmy na przykład przemówienie Kity do Itachiego, kiedy wyjaśniała mu jego chorobę - która piętnastolatka w normalnej rozmowie używa słowa 'jednakże'? No na pewno żadna mi znana.
Dobra, trzymam kciuki żeby zapał do kontynuowania opowiadania nie zmalał, bo jest naprawdę dobrze :D
Pozdrawiam, buziaki ;3
Spokojnie, rozumiem, w końcu ci wszyscy, którzy nas "edukują" myślą, że szkoła to nasze jedyne życie.
UsuńJa też uwielbiam Twoją Anę, jest taka wyrazista :D wspomnienia na pewno się pojawią, może jakieś retrospekcje, ale wszystko w swoim czasie.
Jeju, z Rimo to się w ogóle wkopałam, bo teraz to wszystko muszę tak ładnie przedstawić, żeby nikogo nie zawieść. No, ale zobaczymy jak to będzie.
I dobrze, bo Temko ma być taką przesłodzoną lalunią, przynajmniej na samym początku. Haha, widzę, że wszyscy uwielbiają Hidana. :3 ale jak go nie uwielbiać? Postaram się dać każdemu z Akatsuki jakieś większe pole do popisu, także się nie martw.
Aa, co ja tu będę, wszyscy są zajebiści i tyle, jak to Akasie!
Dzięki za swoją opinię, będę się starała pracować nad tymi moimi słabościami.
Również pozdrawiam! ;3
Wow, bombowo. Prawie że dosłownie. Wciąż, podtrzymuję swoje zdanie na temat idealnego przedstawiania postaci. Kocham to w Twoim opowiadaniu. A Hidan... Hidan jest w porządku, lubiłam go w anime, a tu - tak czuję - polubię go jeszcze bardziej. Chociaż to wciąż nie to, na co czekam najbardziej! I wciąż nie wiem, kogo będzie leczyć czy też przywracać, bo i takie słowo padło. Strasznie mnie to nurtuje. A, momencik, Temko, Temko... przypomina mi trochę moją Fushigi, ale myślę, że to wcale nie jest jakieś nielogiczne, że osoba taka jak ona znajduje się w Brzasku. Sądzę, że wbrew pozorom potrafią w sobie skrywać więcej mroku niż niejeden posępny morderca.
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej!